Mieliście kiedyś tak, że po skończonej lekturze, odłożyliście książkę z poczuciem, że to była naprawdę wspaniała literacka podróż, której nie do końca się spodziewaliście?
Kto z nas nie zna stresu wymieszanego ze strachem, gdy na dworcu kolejowym jest tłum, nasz peron jest oczywiście najdalej, jak tylko się da, jesteśmy zziajani, zmęczeni i obładowani walizkami, a do odjazdu pozostają szybko uciekające minuty?