Słowem wstępu: „Pułapka rajskiej wyspy” zaintrygowała mnie od momentu, kiedy przeczytałam notę wydawcy. Ucieczka przed problemami oraz tajemnica, która towarzyszy naszemu bohaterowi od pierwszych stron, dawały nadzieję na ciekawą lekturę. Początkowe dobre wrażenie i nadzieje wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami ustępowały pogłębiającym się zdziwieniem…
Fabuła: Marcin czuje się jak w potrzasku.
Cały jego uporządkowany, dobrze znany świat rozpada się nagle jak domek z kart.
Targany emocjami postanawia uciec od problemów za wszelką cenę. Jego desperacja
jest tak duża, że nie bacząc na zdecydowaną degradację zawodową, postanawia
podjąć pracę sprzątacza na niemieckiej wyspie Sylt. Kiedy przybywa na miejsce,
wraz z grupką innych Polaków okazuje się, że ich zadaniem będzie sprzątanie
kompleksów hoteli. Ciężka, fizyczna praca z dala od Polski i problemów jawi się
naszemu bohaterowi jako najlepsza terapia na poukładanie sobie wszystkiego w
głowie. Początkowe zadowolenie i przekonanie, że na wyspie jest bezpieczny i nic
mu nie zagraża zmienia się diametralnie po firmowej imprezie podczas której
doszło do tragedii. Marcin z lubianego i cenionego kolegi staje się obiektem
nienawiści i agresji innych pracowników. Znów wszystko wali mu się na głowę, a
jedyną opcją wydaje się kolejna ucieczka.
Moja opinia: mam problem z tą książką. Pierwszą połowę „Pułapki rajskiej wyspy” czytało mi się nawet przyjemnie. Michał Rozkrut tak poprowadził fabułę, aby od pierwszych stron zainteresować czytelnika historią Marcina. Mamy tajemnicę, poczucie niesprawiedliwości, pospieszny wyjazd z Polski, który prowadzi bohatera na wyspę Sylt. Autor dość zgrabnie przedstawił sylwetki Polaków podejmujących pracę za granicą. Niestety w drugiej części książki zdarzyło się coś naprawdę dziwnego. Nie wiem dlaczego, ale dotąd dość logicznie prowadzona narracja nagle została porzucona na rzecz nierealnych, pozbawionych sensu wydarzeń. Już wcześniej autor delikatnie naciągał rzeczywistość, ale przymykałam na to oko, niestety w pewnym momencie było tego za dużo. Dodatkowo przeszkadzała mi czasami stylistyczna niezdarność pisarza, nadmierne posługiwanie się zdaniami pojedynczymi oraz bardzo toporne opisy wyglądu bohaterów psuły przyjemność z czytania. Nie rozumiem również, dlaczego dość liczne rozmowy bohatera po niemiecku nie znalazły tłumaczenia, zwłaszcza że część z nich dotyczyła naprawdę ważnych kwestii wpływających na całą historię. W moim odczuciu zabrakło tutaj dobrej korekty, która wyeliminowałaby te niedociągnięcia. Szkoda, bo „Pułapka rajskiej wyspy” moim zdaniem mogła być naprawdę fajną pozycją do poczytania. Widać, że autor miał pomysł, niestety w pewnym momencie wszystko się rozjechało. Szkoda.
Tytuł: Pułapka rajskiej wyspy
Autor: Michał Rozkrut
Wydawnictwo: Wydawnictwo Słów
Strony: 187
Ocena: 5/10
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta
serwisu nakanapie.pl
Szkoda, że w drugiej połowie książki logicznie prowadzona narracja nagle została porzucona na rzecz nierealnych, pozbawionych sensu wydarzeń. W takim razie jednak nie skuszę się na powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńJak Ty to robisz ze w krótkicg słowach piszesz wszystko co ważne o książce? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że tak myślisz :) Staram się pisać w miarę zwięźle bo wiem, że nikomu raczej długich recenzji czytać się nie chce :)
UsuńJA mam z tym problem i dlatego mnie prawie nikt nie czyta ;P
UsuńNie mów tak! Masz świetny blog przecież :)
UsuńTak uważasz?. Dziękuję <3
UsuńKsiążka wydawała się bardzo interesująca, ale skoro realizacja nieco zawiodła, raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCarrrolina Blog-klik
To prawda, zamysł był dobry, historia fajnie poprowadzona, że od pierwszych storn coś się działo, ale potem... Szkoda :)
UsuńFabuła, faktycznie, brzmi niesamowicie zachęcająco. Zawsze byłam ciekawa, jak tam Polaczki radzą sobie za granicą, więc pewnie też bym sięgnęła po książkę i się zawiodła. Szkoda zmarnowanego potencjału. Mi też nie podobają się innojęzyczne wstawki w książkach, które nie zostały przetłumaczone. Wszak nie każdy musi znać dobrze niemiecki, czy inny język...
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie każdy ma obowiązek znajomości jakiegoś języka więc kompletnie nie rozumiem dlaczego nie zdecydowano się na te tłumaczenia.
Usuńfaktycznie, pomysł przyciąga, chociażby dlatego, że kto z nas czasem nie czuje się "jak w potrzasku", ale szkoda, że jednak to nie to, że czegoś tu zabrakło
OdpowiedzUsuńZabrakło nawet sporo. Myślę, że autor powinien lepiej przemyśleć następnym razem nie tylko jak zacząć historię a przede wszystkim jak z inteligencją go skończyć :)
Usuńwiele książek ma niestety ten problem - pomysł dobry, ale z wykończeniem słabo
UsuńVery interesting post! ✔️✔️✔️ Have a great week! 🎀🎀🎀
OdpowiedzUsuńTym razem chyba nie dam się namówić :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążka zbytnio mnie nie zaciekawiła, więc raczej sobie ją odpuszczę :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szkoda, ze w książce cos sie urwało i zepsuło w drugiej części książki. Chyba raczej sie na nia
OdpowiedzUsuńnie skuszę :)
Szkoda, że książka okazała się słaba. Niestety, brak korekty zdarza się obecnie coraz częściej, przez co momentami aż oczy bolą przy czytaniu. Za to brak tłumaczenia niemieckich dialogów (które jak widzę, stanowią niemałą część) jest niedopuszczalny, nie każdy bowiem zna ten język.
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że poziom korekt obecnie nie prezentuje się najlepiej. Rozumiem, że zawsze można pominąć jakiś błąd, ale czasami jest tego za dużo. Brak tłumaczenia dialogów w obcym języku to strzał w kolano. Nie wiem po co to komu. Szkoda.
UsuńDokładnie, czasami jest tych błędów zdecydowanie za dużo... Bo tak to jest, jak chce się szybko i tanio coś wydać, wtedy jakość na tym traci.
UsuńTo nie moje smaki, ale szkoda, że okazała się nie być tak dobra jak myślałaś że będzie.. najgorsze są te rozczarowania...
OdpowiedzUsuńOj, to prawda.
UsuńSzkoda, że książka ma tyle mankamentów
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak rozczarowanie...
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :)
UsuńSłabo, że nie dodali tłumaczenia niemieckich zwrotów, jednak nie każdy zna ten język.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Zwłaszcza, że to były ważne fragmenty.
UsuńNo co mogę napisać.. początek interesujący, narracje również, ale efekty późniejsze są dużo gorsze. Nie wiem czy się skuszę, na razie chyba odpuszczam :x
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńTeż nie tak dawno temu spotkałam się z książką, która wstawiała co chwilę zdania w obcym języku i nie raczyła ich przetłumaczyć. Bez sensu, nie rozumiem dlaczego wydawcy podejmują tak bezsensowne decyzje...
OdpowiedzUsuńMoże oszczędzają na tłumaczach? :P
Usuńszkoda, że nie jesteś zaodowlona ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem, niestety :)
UsuńZatem będę omijać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozumiem :)
UsuńPozdrawiam również!
Nie wiem czy skuszę się na tę książkę. Szkoda, że jest taka nierówna, że druga połowa wypada gorzej. Zastanowię się jeszcze. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale jesteś kolejną osobą rozczarowaną tą książką. Szkoda, bo zapowiadała się całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, bo opis zapowiadał bardzo ciekawą historię. No cóż, bywa :)
UsuńZdecydowanie po nią nie sięgnę, jest wiele ciekawszych pozycji, dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co :)
OdpowiedzUsuńuuuu szkoda, że coś nie pykło ostatecznie
OdpowiedzUsuń