Cześć!
Dziś chciałabym przedstawiać Wam coś całkiem nowego na moim blogu! :) Od jakiegoś czasu zmagam się z próbą ujarzmienia mojego języka angielskiego. Niby coś umiem, dogadać się dogadam, ale nie jest to na pewno poziom, jaki mi się podoba i czuję się z nim dobrze. Co jakiś czas miałam zrywy, podczas których uczyłam się pilnie słówek i gramatyki, by porzucić naukę, gdy zapał trochę przygasł albo pojawiły się inne rzeczy, które trzeba było ogarnąć w życiu. Ostatnio przedstawiałam Wam, wpis o tym jak radzę sobie z nauką angielskiego podczas pandemii - KLIK. Prezentowałam Wam tam między innymi książkę Arleny Witt „Władaj i gadaj”, w której to ku mojej radości znajdują się dłuższe teksty, tzw. Skok w blog. Zdałam sobie wtedy sprawę, że czytanie tekstów, które są obszerniejsze, ale na tematy, które mnie jakoś interesują, nie traktuję jako naukę a formę rozrywki. Tak wiem, bardzo odkrywcze! Jednak człowiek w końcu uczy się i poznaje swoje upodobania całe życie :) Na przeczytanie całej książki w oryginale po angielsku nie czułam się jeszcze na siłach, więc zaczęłam szukać jakiegoś rozwiązania.
Po dość długich poszukiwaniach postanowiłam zakupić książkę beletrystyczną po
angielsku, ale z uproszczonym słownictwem. Mój wybór padł powieść kryminalną,
bo takie książki lubię najbardziej i uznałam, że nie będę się przy niej nudzić.
Zdecydowałam się na książkę z serii Pearson English Readers
i patrząc na dostępne tytuły oraz rozpiski na temat umiejętności językowych
zdecydowałam się na poziom 3 (z 6 możliwych), bojąc się, że zbyt skomplikowane
zwroty skutecznie zniechęcić mnie do lektury i moja teoria rozsypie się jak
domek z kart.
Ku mojej radości okazało się, że zdecydowanie nie doceniłam swoich możliwości.
Tekst okazał bardzo prosty (choć i tak kilka słówek w całej historii było mi
nieznanych) więc książeczkę, która ma 57 stron, pochłonęłam dość szybko. The
No.1 Ladies’ Detective
Agency
Alexandra McCall Smitha opowiada o pierwszej kobiecej agencji detektywistycznej
prowadzonej w Botswanie przez Mma
Precious
Ramotswe.
Muszę przyznać, że choć fabuła była mocno uproszczona to i tak okazała się
bardzo interesująca. Na końcu książki znajdziemy pytania kontrolne, które
bardzo fajnie zachęcają nas do opowiedzenia na głos, tego, czego się
dowiedzieliśmy w danym rozdziale. Znajdziemy tam również mini słowniczek
objaśniający znaczenie niektórych słówek.
Choć poziom, na który się zdecydowałam, nie był dla mnie wyzwaniem, to jednak
jestem pewna, że naprawdę warto sięgać po tego typu książki do nauki języka
angielskiego. Suche, wyrwane z kontekstu zdania mnie osobiście niczego nie
uczą, tutaj mamy pracę z całym tekstem, gdzie siłą rzeczy słówka czy
sformułowania się powtarzają. Więc za którymś razem po prostu je kojarzymy. Nie
wspominając już o tym, że lepiej utrwala się nam budowa zdań. Warto wspomnieć, że do książki dołączona jest również płyta cd, na której
znajduje się wersja audio The No.1 Ladies’ Detective
Agency.
To kolejny krok w stronę jeszcze lepszej nauki języka angielskiego.
Moim jedynym za rzutem wobec tej pozycji jest papier, na który się zdecydowano.
Jest on lekko śliski, więc trochę nieprzyjemnie się na nim coś zaznacza
ołówkiem. Zdecydowanie wołałabym papier kredowy. Jest to jednak tak mały minus,
że wspominam o nim tylko z kronikarskiego obowiązku.
Co do ceny -
za swój egzemplarz zapłaciłam ok. 20 zł. Myślę, że jest to uczciwa kwota, za
tego typu książkę do nauki języka angielskiego. Na stronie sklepu wybierając
odpowiedni poziom naszych umiejętności językowych, od razu dostajemy propozycje
odpowiednich publikacji. Znajdziecie w ramach tej serii książki z różnych
gatunków literackich, więc jestem przekonana, że każdy znajdzie tam coś dla
siebie. Przyznam, że trochę potem żałowałam, że nie zdecydowałam się na wzięcie
od razu kilku tytułów :)
Mam nadzieję, że może ktoś z Was poczuł się zachęcony sięgnięciem po tego typu
książkę. Myślę, że jest to również wspaniała forma nauki dla dzieci, którym
taką książkę można albo czytać, albo zachęcać je do samodzielnej lektury.
Możliwość wyboru poziomów z pewnością jest też fajną motywacją do tego, aby być
coraz lepszym i sięgać po coraz bardziej skomplikowane i różnorodne teksty.
A Wy? Lubicie czytać książki w językach, których się uczycie? Słyszeliście o
serii Pearson English Readers?
A może znacie inne, równie ciekawe serie z książkami do nauki języków obcych?
The No.1 Ladies’ Detective Agency spodobała mi się tak bardzo, że zaszalałam i nabyłam książkę w oryginale. To będzie moje wyzwanie na najbliższy czas. Trzymajcie kciuki!
Mi angielski bardzo słabo idzie, już kiedyś myślałam, żeby podszkolić się z książkami. Na poczatek nie wiem czy nie sięgnę po książkę, którą znam, żeby łatwiej mi było się zorientować, może mojego kochanego Pottera przeczytam w oryginale :)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam czytać Pottera, ale zbyt dużo słówek musiałam sprawdzać co skutecznie mnie zniechęciło :)
Usuńja zawsze czytam książki po ang:) najlepsze do tego są eee romanse xd
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam, że wiele osób czyta romanse żeby poćwiczyć angielski. Chyba chodzi o to życiowe słownictwo :D
Usuńhaha otóż to:D łatwiej to wchodzi do głowy:)
UsuńJa dawno nic nie czytałam po angielsku ;x
OdpowiedzUsuńCiężko czasami się przemóc :x ale potem jakoś idzie :)
UsuńJa się zawszę cieszę, gdy ktoś się przełamuje i sięga po książki w języku angielskim! Chyba takie zboczenie zawodowe, ale to budzi we mnie czystą radość. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Co prawda to są dopiero małe kroczki, ale ważne, że w końcu postawione :)
UsuńW liceum próbowałam się przekonać do czytania książek po angielsku, ale jakoś za bardzo się męczyłam. Chyba mój angielski nie jest na tak wysokim poziomie. Za to chętnie słucham filmów bez dubbingu.
OdpowiedzUsuńSłuchanie filmów też jest fajne, chociaż tam czasami używają slangu, który ciężko jest zrozumieć :)
UsuńCzytam zarówno po polsku jak i po angielsku ( cześć ksizek niestety nie została przetłumaczona, albo zwyczajnie tak lubie autora ,że nie chce mi sie czekać na tłumaczenie ). Jasne,że pojawiaja sie w nich słow , których nie rozumiem, ale jak ogarniam sens to jakby nie robi mi to wiekszego problemu :-)
OdpowiedzUsuńTakie serie to na pewno fajny sposób na radzenie sobie z nauka jezyka :-)
Jeżeli można z kontekstu wywnioskować o co chodzi to nie ma problemu. Gorzej, jak trzeba sprawdzać co któreś słówko. Wtedy pojawia się problem i lektura zaczyna być przeprawą. Chyba tez dużo zależy co się czyta :)
UsuńDokładnie, jak wiesz z kontekstu o co chodzi to jest spoko, ale czasami tez siegam po słownik, zwłaszcza jak to jest jakies bardzo nietypowe słowo ( ostatnio miałam problem ze słówkiem , którego nie znałam nawet po polsku ;-) - musiałam sprawdzać co to jest) Ja najczesciej w jezyku angielskim czytam kryminały, obyczajówki, romansy, młodzieżówke, ale tez troche literatury z zakresu kryminalistyki i kryminologii ( cezsc niestety nigdy nie została przetłumaczona zatem w takich sytuacjach też siegam po literature anglojezyczna) Ale myśle,że warto :-) Dzieki temu poszerzamy nasze słownictwo
UsuńNie ma co ukrywać, że jest tyle świetnej literatury anglojęzycznej, że glowa mała. I większość nigdy na polski nie zostanie niestety przetłumaczona :( To też jedna z moich motywacji do nauki języka angielskiego :)
UsuńGratuluję! Chyba nigdy nie będę czytać biegle po angielsku.
OdpowiedzUsuńMi do biegłości też wiele brakuje, ale staram się z tym walczyć. Może warto zacząć czytać swój ulubiony gatunek literacki po angielsku,to co lubimy jakoś szybciej nam wchodzi do głowy :)
UsuńNie wiem, teraz właściwie wszystko się robi samo, bardzo szybko, jeśli chodzi o tłumaczenie. Za to lubię wspierać polskich autorów.
UsuńCzytam sporo książek po hiszpańsku, czasem po angielsku :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
UsuńJa raczej nie sięgam po takie książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozumiem. Pozdrawiam również :)
OdpowiedzUsuńKciuki trzymam :) O książkach nie wiedziałam, ale to może być dobry pomysł na przyswojenie języka. Mi tak przydałoby się z hiszpańskim. Z roku na rok coraz więcej zapominam i przydałoby się odświeżyć wiedzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Niestety, ale język trzeba powtarzać bo słówka szybko wypadają z głowy :(
UsuńRównież próbuję czytać w j. angielskim, ale lepiej idzie mi z niemieckim ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Ja niemieckiego już mało co pamiętam. Szkoda, że tak to zaniedbałam bo lubiłam ten język :(
UsuńJakiś czas temu czytałam książki po angielsku dla podszlifowania języka, bo mój angielski nie jest zbyt dobry ale myślę, że jakoś dałabym radę się dogadać po w tym języku:)
OdpowiedzUsuńNa pewno! Tylko trzeba przezwyciężyć strach przed mówieniem na glos i obawą, że zrobi się błąd :)
UsuńZachęciłaś mnie ;) Jak dotąd przegrywałam z literaturą anglojęzyczną, może tym razem będzie inaczej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie żeby się za szybko nie zniechęcić warto sięgać chyba po takie publikacje. Bo człowiek wtedy zdaje sobie sprawę, że jednak coś umie i ma podstawy do tego, żeby sięgać po bardziej skomplikowane językowo pozycje :)
Usuń❤️
OdpowiedzUsuńNie czytam książek w języku obcym, ponieważ to dla mnie za skomplikowane :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Dla mnie ciągle to też wyzwanie, ale jak pomyślę, że jest tyle fajnych książek, które nie zostaną nigdy przetłumaczone na polski, że to mnie jakoś motywuje :)
UsuńTakie książki to nie dla mnie ale świetnie, że się rozwijasz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa czytuje bajki po angielsku. Nie mam odwagi sięgnąć po młodzieżową, bo obawiam się, że nie dam rady wiesz z tymi powiedzonkami, slangiem itd. Nie mówiąc już o jakiś kryminałach ( terminologia by mnie chyba zeżarła ;) )
OdpowiedzUsuńMłodzieżowe myślę, że słownictwa nie będą miały bardzo skomplikowanego. Może warto się przełamać :) Wiadomo, że będą słówka czy zwroty trudniejsze, ale na szczęście słowniki online są coraz mądrzejsze :D
UsuńJa na studiach musiałam czytać dużo książek po angielsku bo po polsku nie było tego zbyt wiele :p a moja koleżanka do nauki angielskiego oglądała świnkę peppe :D
OdpowiedzUsuńO sposobie ze Świnką Pepą już słyszałam :D Ja tez kilka artykułów musiałam ogarnąć po angielsku, ale przez fachową terminologię czytało mi się to naprawdę kiepsko :/
UsuńUczę się tego angielskiego i uczę i nauczyć nie mogę. Barierą nie do przeskoczenia jest speaking anxiety, czyli strach przed mówieniem. Swego czasu przeczytałam też kilka książek ze wspomnianej przez Ciebie serii - czytało się je lekko, łatwo i przyjemnie :-)
OdpowiedzUsuńJa też mam czasami blokady, ale jak człowiek przestaje myśleć o tym, że trzeba mówić to idzie zdecydowanie lepiej. Najgorzej jak już się nastawimy i z góry chcemy w głowie ustalić co powiemy, bo wtedy bardzo łatwo się zaciąć i zestresować :/
UsuńJa lubię sięgać po angielskie książki, choć idzie mi topornie, to gdy już przeczytam czuję się z siebie mega dumna :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Trzeba być z siebie dumnym bo to jednak osiągnięcie. A z każdą książką będzie tylko lepiej :)
UsuńSuper, mam nadzieję, że niedługo też dam radę ;-)
OdpowiedzUsuńNa pewno! Trzymam kciuki!
Usuń