sobota

Zamach na prawdę. Bogdan Rymanowski, Małgorzata Wassermann

 
Źródło: własne



Tytuł: Zamach na prawdę
Autor: Bogdan Rymanowski, Małgorzata Wassermann
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Strony: 220
Ocena: brak


Opis wydawcy*:

Książka odsłania nieznane kulisy największej w historii Polski katastrofy lotniczej oraz śledztwa w tej sprawie. Małgorzata Wassermann, córka posła, który zginął w katastrofie, ujawnia m.in. szczegóły przesłuchania w Moskwie, w czasie którego doszło do próby zwerbowania jej przez agentkę rosyjskich służb i przedstawia najbardziej prawdopodobny przebieg dramatu.

Książka Zamach na prawdę przedstawia nieznane kulisy katastrofy i śledztwa smoleńskiego.

Małgorzata Wassermann, córka zmarłego posła, aktywnie zaangażowana w sprawy rodzin smoleńskich, w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim opowiada o katastrofie, pobycie w Moskwie (m.in. próbie zwerbowania jej przez agentkę FSB), rozmowach z premierem Tuskiem, rosyjskich agentach i prowokatorach, którzy próbowali nawiązać z nią kontakt już w Polsce, o podejrzeniu inwigilowania przez ABW.

Celem publikacji jest ukazanie prawdy o katastrofie, przedstawienie najbardziej prawdopodobnej przyczyny tragedii, działań rządu, prokuratury i innych służb. Małgorzata Wassermann - naoczny świadek wydarzeń - podsumowuje i ocenia stan wiedzy o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku i kulisach związanych z wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej.


Moja opinia:

Myślę, że Zamach na prawdę to książka, którą warto przeczytać. Niezależnie od tego czy wierzymy w teorię o zamachu w Smoleńsku czy nie. Małgorzata Wassermann podczas rozmowy z Bogdanem Rymanowskim porusza wiele kwestii nieznanych w moim odczuciu szerszemu gronu odbiorców. Jako córka wyraża swoje emocje, opisuje tragedię jaką przeżyła, jako wykształcony prawnik wytyka błędy i w jej odczuciu próby matactwa w śledztwie. Tragedia w Smoleńsku przerosła chyba wszystkich o czym sama Małgorzata Wassermann mówi niejednokrotnie, władze za bardzo zaufały Rosjanom, co pociągnęło za sobą tragiczne skutki.

Żałuję jednak, że Bogdan Rymanowski ograniczył się tak naprawdę do zadawania pytań, nie drążył tematów tak jakby mógł, jeżeli Małgorzata Wassermann jakiś wątek ucinała nie podnosił go znów. A przecież tragedia w Smoleńsku nie jest jednoznaczna. Zwolennicy teorii zamachu nie mogą z czystym sumieniem powiedzieć, że ich wszystkie oskarżenia są/były logiczne i poparte żelaznymi dowodami. Zabrakło mi próby konfrontacji zdań, miałam wrażenie, że w niektórych niewygodnych momentach Małgorzata Wassermann sama sobie przeczyła, dziennikarz jak domyślam się ze wzgląd na takt nie wytykał jej niekonsekwencji jednak widać to w niektórych momentach podczas wywiadu. Jeżeli już zdecydowano się w Zamachu na prawdę na formę rozmowy to powinna ona pozwolić rozmówcy na wyrażenie swoich opinii, ukazania własnych spostrzeżeń ale jednocześnie powinny pojawiać się trudniejsze pytania, które uwypuklałby jakieś opinie, sprowokowałby do ożywionej, konstruktywnej i ciekawej dyskusji. Tego w Zamachu na prawdę niestety brakuje. Poznajemy pobieżnie opinie Małgorzaty Wassermann i tyle.

Jeżeli ktoś wierzy w zamach ta lektura go tylko w tym upewni, jeżeli ktoś jest przekonany, że doszło do wypadku to myślę, że po tej książce ciągle będzie stać na swoim stanowisku. Ponieważ nie ma tutaj praktycznie nic nowego, czego nie byłoby już w setkach artykułów, wywiadów, filmów na temat Smoleńska. Jedynie rodzinne wspomnienia, opisy Zbigniewa Wassermanna jako męża, ojca, dziadka, mogły przybliżyć czytelnikowi i przypomnieć, że 10 kwietnia złamało się i rozpadło życie wielu rodzin ofiar Tupolewa. Uważam jednak, że kompletnie nie wykorzystano potencjału jakim było spotkanie Małgorzaty Wassermann i Bogdana Rymanowskiego. Mogła wyjść z tego mocna, szczera, rozmowa, a wyszła lektura do przeczytania i zapomnienia za kilka dni. Niestety. Ogromnie szkoda.

Plusy:

- wspomnienia Zbigniewa Wassermanna jako męża, ojca, dziadka
- przybliżenie wydarzeń w Smoleńsku tuż po katastrofie
- poznajemy lepiej opinie Małgorzaty Wassermann

Minusy:

- rozmowa zbyt zachowawcza
- brakowało w niej trudniejszych pytań
- nie odpowiada na pytania, a raczej tworzy nowe
- niewykorzystany potencjał


Źródło: własne



źródło opisu: Wydawnictwo M

niedziela

Cztery żywioły i dwa koziołki. Agnieszka Idziak. Przewodnik dla dzieci po Poznaniu

Rok szkolny już za nami. Rozpoczęły się długo oczekiwane wakacje! A co za tym idzie prawdopodobnie wielu z nas wyruszy w Polskę z dziećmi. Nie ma bowiem lepszej okazji niż te 2 miesiące beztroskiej laby, na to aby pokazać najciekawsze i najpiękniejsze miejsca w naszym kraju. Choć coraz częściej decydujemy się na dalsze podróże oczywiście co ma również wiele plusów. Niezależnie od tego jaki kierunek wypadu zaplanujemy najważniejsze jest przecież rozwijanie ciekawości świata i poszerzania wiedzy u dzieci. Dlatego rozpoczynam cykl "Przewodniki dla dzieci", którego zadaniem będzie przybliżenie przewodników skierowanych do dzieci i młodzieży. Głównie po Polsce, ale znajdą się również inne kraje. Mam nadzieję, że cykl pomoże opiekunom w doborze literatury, która w jeszcze lepszy sposób zachęci najmłodszych do czytania i zwiedzania.

Dziś zapoznamy się z przewodnikiem po Poznaniu dla dzieci:

Cztery żywioły i dwa koziołki, Agnieszka Idziak
Wydawnictwo Albus 
Ocena: 6/6

Źródło: własne

czwartek

Cudowna. Piotr Nestorowicz


 
Źródło:https://www.dowody.com/product-page/ciemno%C5%9B%C4%87


Autor: Piotr Nesterowicz
Tytuł: Cudowna
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
Strony: 192
Ocena 5.5/6

Cudowna  nominowana była do nagrody im. Kapuścińskiego za reportaż literacki 2014 roku i wcale się temu nie dziwię. Dawno nie czytałam tak pięknej w swojej formie i przekazie książki. Autor przypomina czytelnikom historię czternastoletniej Jadwigi, mieszkanki małej, podlaskiej wsi, której pewnego dnia ukazała się Matka Boska. 

Temat można było pokazać na tyle różnych sposobów: wykpić, wyszydzić, wyśmiać lub podejść do niego bezrefleksyjnie albo wręcz egzaltować się nim. Nesterowicz zrobił jednak coś wspaniałego. Pozwolił historii oraz swoim bohaterom przemówić. Widzimy jak na potencjalne objawienie reagowali  okoliczni mieszkańcy, władza, z czasem praktycznie cała Polska oraz co z tych wydarzeń zostało w pamięci zainteresowanych. Nie oceniał materiału, dzięki czemu czytelnik ma szanse samodzielnie wyrobić sobie zdanie. Nie narzucił nam swoich odczuć, sugestii, opinii. Nie wiem czy autor uwierzył w objawienie czy nie. I to jest moim zdaniem niezwykle w tej książce. Wolność i prawo wyboru jaką nam pozostawiono. Mam wrażenie, że w obecnych czasach wszyscy chcą świadomie lub nie, ale jednak narzucić swój pogląd. Przezywane informacje naszpikowane są już pewną ideologią, spostrzeżeniami. Tym bardziej doceniam warsztat i umiejętności Nesterowicza. Cudownie, że pojawiają się pozycje, które przypominają nam czasami takie zakurzone, ale bardzo interesujące historie. 

Gorąco polecam!

środa

Książki. Magazyn do czytania. Już jest! Polecam!


Źródło: własne

Do mojej skrzynki dostarczono wczoraj kolejny numer dwumiesięcznika Książki. Magazyn do czytania. Cieszę się bardzo ponieważ w tym numerze dodano jeszcze wydanie Książek dla dzieci i młodych dorosłych. Super pomysł na lato, będzie co czytać :D Choć sama dzieci jeszcze nie mam to jednak na pewno poszukam książkowych inspiracji dla maluchów w rodzinie.

Jestem już po lekturze kilku felietonów i muszę z ulgą przyznać, że Książki wracają na fajny, wysoki poziom. Bardzo lubię w tym magazynie to, że nie jest wypełniony reklamami i to teksty są najważniejsze. Ba, wszystkie reklamy dotyczą albo nowości wydawniczych albo wydarzeń kulturalnych związanych z książkami. Nie ma więc tu miejsca na promocję masła czy proszku do prania. Jeżeli jakimś cudem nie znacie jeszcze tego tytułu to z całego serca polecam :)


Źródło: własne
Źródło: własne

niedziela

Jazda na rydwanie. Julian Hardy

 
Zdjęcie własne

 
Autor: Julian Hardy
Tytuł: Jazda na rydwanie
Strony: 550
Ocena: 2,5/6

Jazda na rydwanie to czytelnicze wyzwanie. Zarówno jeżeli chodzi o objętość (książka ma 550 stron) oraz jeżeli chodzi o samą fabułę. Dzieje się tutaj bowiem dużo. Bardzo dużo. Obok licznych głównych wątków, pojawia się niezliczona ilość pobocznych wydarzeń oraz postaci. Nie ma chwili wytchnienia, gdy jedna historia dobiega końca wpadamy wprost w kolejną. I tak przez wszystkie rozdziały. Głównym bohaterem jest Robert Meissner i to wokół niego wszystko się kręci. A właściwie wiruje w szaleńczym tempie.

Roberta poznajemy gdy jest młodym chłopakiem dopiero wkraczającym w dorosłe życie. Śledzimy jego rodzinne problemy, poszukiwanie akceptacji, zrozumienia, miłości. Widzimy jak kształtuje się swoją osobowość, jak walczy o to, aby mimo problemów móc być normalnym nastolatkiem i korzystać z wszystkich przywilejów jakie daje młodość. Pierwsze zauroczenia, zawody sercowe, poczucie zdrady, przewinienia, stają się jednak nagle tak odległe gdy rozpoczyna się II Wojna Światowa. Z chwilą opuszczenia domu i rozpoczęcia wojennej tułaczki Autor serwuje mu wiele niezapomnianych przygód oraz licznych romansów. Tak naprawdę nasz bohater ciągle otoczony jest kobietą/kobietami. Stanowią one bardzo ważną część jego życia i napędzają bardzo dużo wydarzeń, tych dobrych oraz złych.

Nie brzmi to na razie źle prawda? Wojenne przygody, piękne kobiety. Wręcz idealna fabuła dla tego typu książek. Niestety autor w moim odczuciu przedobrzył. W pewnym momencie postać Roberta zostaje przedstawiona jako nierealny i co najgorsze w pewnym momencie irytujący ideał. Nie było dla niego problemu nie do pokonania, przekuwanie porażek w wielkie biznesy i pieniądze odbywały się bez większego wysiłku. Kobietom miękły kolana na sam jego widok. W ilościach hurtowych. Jeżeli gdzieś w otoczeniu Roberta pojawiła się wzmianka o niewieście prawie na pewno prędzej czy później musieli trafić do łóżka. Hardy sceny łóżkowe opisuje bardzo dokładnie. Bardzo. O ile było to do zrozumienia przy niektórych sytuacjach, o tyle intensywność oraz liczba tych aktów w pewnym momencie stała się dla mnie zbyt duża. Raziło mnie to prawie tak samo jak ilość przygód jakie miał Robert. Było ich za wiele przez co większość z nich została opisana bardzo pobieżnie, nagle się kończyły, bo już było trzeba wspomnieć o następnej. Nie będę się tutaj wdawać w szczegóły, żeby nie zdradzać za wiele. Jednak w moim odczuciu część z nich można było spokojnie pominąć, ponieważ nie wnosiły nic interesującego do fabuły a mocnej skupić się na kluczowych momentach tym samym bardziej je rozbudowując i nadając im więcej realizmu.

No właśnie, realizm. Czy książki przygodowe można rozpatrywać pod tym kątem? Myślę, że tak.
Tym bardziej mi szkoda, że Robert w pewnym momencie stał się postacią nierelaną. Irytowało mnie, że wszystko mu się udaje. Przy tak dużej ilości przygód stawało się to dla mnie męczące. Perfekcyjne opanowanie języka po kilkumiesięcznej nauce? Dostanie się podstępem na prestiżową uczelnię? Nawiązywanie relacji, które w przyszłości przynoszą ogromne korzyści? Bycie tajnym agentem, odbijanie ludzi z rąk porywaczy? Bułka z masłem. A to tylko mała część przygód. Choć moim głównym zarzutem co do tej książki jest paradoksalnie to, że mimo tylu stron naprawdę słabo poznajemy bohatera. Jest mało momentów, gdy przedstawia się nam jego głębsze przemyślenia, wewnętrzną walkę, dlaczego postępuje tak a nie inaczej. To niestety dotyczy tak naprawdę wszystkich postaci. Jest ich tak wiele, poświęca się im liczne strony by nagle o nich zapomnieć.

Po lekturze czułam zawód. Uważam, że pierwszy rozdział Jazdy na rydwanie jest bardzo dobry, wyważony, znalazło się w nim wszystko co powinno. Widzieliśmy realnego, ludzkiego Roberta, który musi zmierzać się z przeciwnościami losu. Popełniał błędy, mogliśmy się nie zgadzać z jego postępowaniem, ale było to opisane w taki sposób, że można się było z nim utożsamić. Czuło się jego młodzieńczą nieporadność i chęć poczucia się dorosłym. Niestety potem następuje przyspieszenie narracji, fabuła staje się zagmatwana, zbyt wiele w niej postaci, zdarzeń, traci się więź z Robertem. Dopiero w ostatnim rozdziale Hardy znów zwalnia, pozwala Meissnerowi przemówić. Dobitnie i ciekawie, rozliczyć się z życiem, poddać ocenie, czekając na wyrok. Bardzo szkoda, że takich momentów było tak mało. W moim odczuciu autor powinien jeszcze przemyśleć swoją powieść, dużo nie zawsze znaczy dobrze. I tak jest w tym przypadku. Może jakimś rozwiązaniem byłoby podzielenie książki na tomy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi.


czwartek

Myśl jak oszust. Żeby nie dać się oszukać. Maria Konnikova


 

Autor: Maria Konnikova
Tytuł: Myśl jak oszust. Żeby nie dać się oszukać.
Wydawnictwo: Agora
Ocena: 2/6


Opis wydawcy*:

"Ta książka niczym ekscytujący kryminał psychologiczny obnaża techniki hochsztaplerów i przedstawia psychologiczne zasady będące podstawą każdego szwindlu. Niezależnie od dziedziny życia, czy przebrania, oszuści manipulują naszą wiarą i zaufaniem oraz wykorzystują nasze odwieczne pragnienie magii. Do niczego nas nie zmuszając, sprawiają, że stajemy się ich wspólnikami w działaniu na własną zgubę. Jak oni to robią? Co sprawia, że im wierzymy? Prędzej czy później każdy z nas da się oszukać. Pytanie tylko, dlaczego? I czy możliwe jest poznanie własnego umysłu na tyle, by nauczyć się wycofywać, gdy nie jest jeszcze za późno?

Świat przeciętnego konsumenta staje się coraz bardziej skomplikowany i przesycony nowoczesnymi technologiami, które pozwalają nas śledzić, prowadzić na wirtualnej smyczy, skłaniać do podejmowania nieprzemyślanych decyzji. Wiedza o tym jak urwać się z tej smyczy jest warta każdych pieniędzy".

Moja opinia:

Zawiodłam się na tej książce. Myślę, że tytuł jest nieadekwatny do treści. Nie znajdziemy tutaj informacji jak na pewno nie dać się nabrać na większe czy mniejsze przekręty. Co prawda Konnikova opisuje mechanizmy jakie stosują oszuści jednak bardzo często nie wchodzi w szczegóły.  Na ogół wszystkie opisane sprawy polegały na zbytniej łatwowierności poszkodowanych. Osoby z problemami miłosnymi, finansowymi, rodzinnymi są łatwym celem. Wystarczy bowiem powiedzieć im to czego dokładnie oczekują. Dać nadzieję, że postępując według jakiś zasad wszystko może się zmienić. Dlatego kobieta odwiedzająca wróżkę ciągle nie trafiła na swojego księcia? Inni są w związkach a ona ciągle sama, albo nieszczęśliwie zakochana. Musi coś ją blokować. Może jest za bardzo skupiona na kwestiach materialnych, które zaburzają jej energię? Warto więc pomyśleć nad depozytem w słoiku. U wróżki rzecz jasna.

 Autorka przytacza wiele historii w które ciężko uwierzyć. Zaskakujące jest to jak bardzo potrafimy być naiwni i w łatwy sposób stracić cały dorobek życia. I nie dotyczy to wyłącznie osób słabo wykształconych. Oszuści są w stanie owinąć wokół palca praktycznie każdego, trzeba zastosować tylko odpowiednią metodę działania. Konnikova opisała  liczne badania, które pokazują jakimi mechanizmami posługują się hochsztaplerzy. Dlaczego los wyciągnięty z puli innych staje się dla nas automatycznie cenniejszy i zaczynamy wierzyć w jego moc? A może wymienimy go jednak na inny? Nie? A gdyby ktoś zaproponował nam, że przy wymianie dostaniemy jeszcze 10zł? Ciągle się wahamy? Podświadomie pewnie czujemy, że ten da nam jednak wygraną, że to przecież NASZ los. Dlaczego inwestując pieniądze w projekt stajemy się mniej ostrożni? Zwłaszcza jeżeli są to naprawdę duże kwoty? Dlaczego mimo sygnałów, że biznes ma szansę na porażkę, ciągle chcemy wierzyć, że jakoś się uda, że przecież teraz nie można się wycofać, że już za dużo włożyliśmy w to pieniędzy (choć często wycofanie się kosztowałoby nas o wiele mniej niż uparte tkwienie w sprawie).

Autorka wyjaśnia pobieżnie dlaczego tak się dzieje. No właśnie. Pobieżnie. Słowo klucz jeżeli chodzi o tę kwestię. Tak naprawdę jej główną radą jest to, aby zachowywać w życiu zdrowy rozsądek i realnie patrzeć na wszystkie "życiowe szansy" jakie są nam proponowane. Jednak czy rozsądny człowiek nie powinien tego wiedzieć i bez lektury? Czy zatem dzięki tej książce możemy  ustrzec się oszustwa? Moim zdaniem nie. Sama Konnikova zaznaczała, że naciągacze są bardzo dobrymi manipulatorami, perfekcyjnie wybierają swoje ofiary, wiedzą jaką technikę wybrać przy naszej osobowości i sytuacji życiowej.

Plusy:
- ciekawe przykłady prawdziwych historii naciągania ludzi na mniejsze i większe pieniądze
- podane są badania jakie mają wyjaśniać mechanizmy zachodzące przy oszustwach
- szybko się czyta, autorka ma sympatyczny styl pisania

Minusy:
- tytuł jak dla mnie wprowadza czytelnika w błąd
- brakowało mi dokładniejszych konkluzji z podanych badań
- nie znajdziemy tutaj dokładnych porad jak ustrzec się przed oszustwem
- nie spodobał mi się fragment, w którym autorka opisała trick(oszustwo) "magika" jednak nie wyjaśniła go, bo obiecała to owemu panu
- momentami przegadana fabuła
- historie ciekawe, ale każda poprowadzona podobnie (krótki wstęp, przytoczenie badań, rozwinięcie, znów badania i zakończenie)



*źródło opisu: Strona wydawnictwa

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.Bq8S7pdE.dpuf