źródło:lubimyczytać.pl |
Tytuł: Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość
Autor: Katarzyna Surmiak-Domańska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
Ocena: 5/6
Ku Klux Klan jest organizacją, która w przeciętnym człowieku wzbudza strach i trwogę, Od razu przed oczyma widzimy postacie w białych szatach, szpiczastych kapturach, skandujące hasła o białej sile, w tle zaś płonie krzyż. Mamy poczucie, że osoby należące do tej wspólnoty muszą być oszołomami, rasistami, nazistami, nienawidzących wszystkich osób, gardzącymi ideą muli- kulturalności. Jednak czy tak jest naprawdę? Czy wszyscy klansmeni są opętani hasłami o wyższości białego człowieka? Katarzyna Surmiak - Domańska wyruszyła do Ameryki na Krajowy Zjazd Partii Rycerzy z Arkansas aby się o tym przekonać.
Nam, Europejczykom trudno jest zrozumieć czasami postępowanie Amerykanów, mimo, że ich historia nie jest długa, to jednak wydarzyło się w niej sporo. Myślę, że temat relacji biali kontra reszta ras tak naprawdę miała i ciągle ma największy wpływ na to jak kształtuje się ten kraj. Przez długie lata niewolnictwo było czymś oczywistym, choć jak zauważa autorka jego rozwój miał różne oblicza. Początkowo popularne były kontrakty zawierane z ludźmi (nawet tymi z Europy), które gwarantowały iż po określonej liczbie przepracowanych lat u swojego pana, człowiek staje się wolny oraz pozyskuje środki na to, żeby rozpocząć w Ameryce nowe życie. W ten sposób uwalniano również czarnoskórych. Niestety z czasem zapotrzebowanie na siłę roboczą było coraz większe, poprawiająca się sytuacja ekonomiczna w Europie spowodowała zaś, że liczba imigrantów z tego rejonu znacznie zmalała. Zaczęto więc skupiać się na murzynach, których łatwiej było sprowadzić (nie zawsze byli oni wyłapywani w Afryce jak to czasami się pokazuje, często sami Afrykanie sprzedawali podbite plemiona wrogów). Biali ludzie poczuli, że za stosunkowo małe środki mogą mieć parobków, a stąd tylko krok do wyzysków i tragedii jaką było niewolnictwo. Autorka zwraca jednak uwagę, że rozwój Ku Klux Klanu tak naprawdę spowodowany był wściekłością jaka ogarnęła ludzi. Po przegranej wojnie przez Południe tak naprawdę z dnia na dzień, niewolnicy stracili swoich panów. Wydawałoby się, że teraz zaczną w końcu szczęśliwe życie. Niestety, większość z nich było analfabetami, nie wiedzieli jak odnaleźć się w normalnym życiu ponieważ dotąd wszystko było dostarczane im przy domu właścicieli. Znikąd nie dostawali pomocy, nagle otrzymali wolność, z którą nie wiedziano co zrobić. Frustracje pogłębiały i tak złą atmosferę jaka panowania na Południu. Chciano zemsty za lata upokorzeń, zaczęły się gwałty na białych kobietach, kradzieże, rozbój. Dawne ofiary stały się oprawcami. Ani biali ani czarni nie byli przygotowani na to wszystko. Na takim gruncie kwestią czasu było powstanie ultrasowskiej formacji.
Współczesny Ku Klux Klan to obecnie większe lub mniejsze organizacje porozsiewane po całym świecie. Jedne z nich mają bardziej radykalne poglądy, inne starają się skupiać wokół siebie ludzi, którzy doznali w swoim życiu jakiś krzywd ze strony innych ras (od agresji słownej do włamań do mieszkań). Autorka rozmawiając z tymi ludźmi nie ocenia ich, stara się zrozumieć, ich motywację i poglądy. Mnie osobiście czasami zaskakiwały dość logiczne argumenty przedstawiane przez klansmenów, być może spodziewałam się przeczytać o fanatykach, żądnych krwi gdy tak naprawdę okazywali się normalnymi amerykańskimi rodzinami, które bardzo często członkostwo w Klanie traktowały jako jedyną formę pomocy i wsparcia (nie siłowego) jakie mogą dostać. Co ciekawe okazywało się, że wielu z nich nie miało nigdy styczności z czarnoskórymi, nigdy nie zaznali od nich krzywd. Nie należy jednak traktować Klanu jako grzecznej organizacji, na czele poszczególnych grup stoją osoby, w których ciągle bardzo silne są przekonania rasistowskie, nacjonalistyczne a nawet uwielbienie dla Hitlera.
Pisarka nie ocenia, nie narzuca czytelnikom swoich poglądów. Pozwala na samodzielne wyciąganie wniosków. Pokazuje, że członkowie Klanu to nie tylko opętani nienawiścią ludzie, jednak podczas rozmów tak prowadzi temat, że sami przyznają się czasami do swoich przywar, błędów, ignorancji. Nie ośmiesza ich, nie atakuje, nie ma tutaj moralizatorskiego tonu. Traktuje ich z szacunkiem, co nie znaczy, że się ze wszystkim zgadza, że nie zadaje trudnych pytań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz