Mam wrażenie, że romanse przeżywają swój renesans. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nigdy nie straciły na popularności, to jednak długo przyznawanie się do ich czytania odbierane było często z kpiącym uśmiechem. Romanse? Czytadełka dla znudzonych kur domowych, którym brakuje w życiu emocji. Do tego często tandetne okładki potęgowały wrażenie, że po takie książki nie sięgają „poważni” czytelnicy. A jednak romanse przetrwały, ba, wyszły z ukrycia i obecnie nikt już nie ma wątpliwości, że jest to gatunek, który bije kolejne rekordy popularności na całym świecie.