Słowem wstępu: Wypoczynek w luksusowym spa to chyba marzenie większości ludzi. Zwłaszcza obecnie gdy zamknięci jesteśmy w czterech ścianach, a wyjście na dwór zakrawa o miano wielkiego wydarzenia. Czyż nie miło byłoby pojechać do zacisznego miejsca, poddać się serii masaży, zajęć rekreacyjnych, oczyścić umysł i naładować baterie? Przez te kilka dni pozwolić, aby to inni o nas dbali, troszczyli się o nasze samopoczucie i kubki smakowe. W takim miejscu można zapomnieć o całym świecie i o wszystkich problemach. Jednak czy takie miejsca faktycznie są bez skaz? Co jeżeli klienci nieświadomie tracą prawo decydowania o sobie za luksusową bramą wjazdową?
Fabuła: „Dziewięcioro nieznajomych” Liane Moriarty to
opowieść o ludziach, którzy wybierają luksusowe Spa, aby pod pozorem rozpieszczenia
swojego ciała uciec przed różnego rodzaju problemami. Dziewięcioro bohaterów, przyjeżdża do Tranquillum House w nadziei na
to, że miejsce reklamujące się jako idealne do oczyszczenia umysłu i złapania
równowagi wewnętrznej pomoże im w rozwiązaniu problemów, albo skuteczniejszego
ich zagłuszania. Sympatyczna Francis, autorka romansów przeżywa kryzys twórczy
po tym jak wydawca odrzuca jej książkę, Lars wzięty prawnik cyklicznie odwiedza
różnego rodzaju obiekty Spa, aby złapać dystans do życia zawodowego, Ben i
Jessica to młode małżeństwo, które teoretycznie ma wszystko, a jednak brakuje
im tak wiele, Heather wraz z mężem Napoleonem oraz córką Zoe mocno nadwyrężając
domowy budżet stwierdzają, że pobyt w Spa ułatwi im przetrwanie trudnego czasu.
Carmel, matka czwórki dzieci po rozwodzie, przestała w siebie wierzyć, a swoje
ciało traktuje jak najgorszego wroga. Poznajemy również Toniego, który prowadzi
dobrze prosperującą firmę, do kurortu przyjeżdża z zamiarem zrzucenia zbędnych
kilogramów, choć tak naprawdę chce uciec przed rutyną dnia codziennego.
Wybierając pobyt w Tranquillum House nasi bohaterzy nawet nie podejrzewają, jak
bardzo planowany, relaksacyjny turnus odbiegać będzie od ich wyobrażeń.
Zamknięci w pięknej scenerii, nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że każdy ich
ruch oraz zachowanie jest skrzętnie analizowane przez charyzmatyczną
właścicielkę obiektu Maszę oraz dwójkę jej pomocników. Tutaj nic nie wydarza
się przez przypadek, a coraz dziwniejsze nakazy i zakazy wzbudzają w gościach
coraz większe zdziwienie i oburzenie.
Moja opinia: "Dziewięcioro nieznajomych" to książka, która z pewnością mnie zaskoczyła. Moim zdaniem Liane Moriarty świetnie nakreśliła postacie i choć mamy ich sporo to jednak każdego bohatera poznajemy na tyle dobrze, by móc wczuć się w jego sytuację. Autorka każdy rozdział opisuje z perspektywy innej osoby co uważam za bardzo dobre rozwiązanie. Bardzo spodobało mi się umiejscowienie historii w luksusowym Spa, które wydaje się rajem na ziemi. No właśnie, tylko się wydaje. To nie jest typowy kryminał, Liane Moriarty skupiła się na uczuciach i przemyśleniach bohaterów co mogłoby być męczące gdyby nie jej umiejętność kreślenia ludzkich historii. I mimo, że pozornie nie dzieje się nic spektakularnego to nagle autorka serwuje nam zwroty akcji, po których następują wstrząsy. Trudno było oderwać mi się od lektury, byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów i co nowego przygotowała dla nich władcza Masza. Moim głównym zarzutem jest to, że opis wydawcy może sugerować iż będzie to typowy kryminał. Tak nie jest i przyznam, że kiedy to zrozumiałam podczas lektury byłam lekko zawiedziona. Jednak szybko o tym zapomniałam i po prostu cieszyłam się dobrą historią. Oczywiście można przyczepić się do tego, że postacie były trochę schematyczne, czasami niektóre ich zachowania były niezrozumiałe. To wszystko jednak ginęło w moim odczuciu w całej dobrze wymyślonej i poprowadzonej historii. Dawno żadna książka mnie tak nie pochłonęła.
Tytuł: Dziewięcioro nieznajomych
Autor: Liane Moriarty
Wydawnictwo: Znak
Strony: 554
Ocena: 5/6
Nie dziwię się, że książka Cię pochłonęła, bo jej fabuła wydaje się naprawdę interesująca. Takie czytanie o grupie nieznajomych osób, którzy nagle znaleźli się w innym miejscu niż własny dom, gdzie nagle zaczyna dziać się coś kompletnie niecodziennego, to coś, co uwielbiam. Brakuje jeszcze trupa i wtedy byłyby typowe kryminały Christie z Poirotem albo gra Cluedo z najważniejszym pytaniem: "kto zabił?" :)
OdpowiedzUsuńCo do samego tytułu, to sobie go zapiszę. :)
Masz rację. Chyba wlasnie takie wrzucenie bohaterów w niekomfortowe sytuacje najlepiej się czyta. Zwłaszcza jeżeli ma to zabarwienie kryminalne :)
UsuńA jak dodatkowo jest to komedia, to wychodzi coś wspaniałego. :)
UsuńZaintrygowała mnie ta książka więc chętnie ją przeczytam :)Wydaje się być czymś innym, oryginalnym, zobaczymy zatem ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam. Mam nadzieję, że ci się spodoba :)
UsuńCiekawe czy ja poczułabym zaskoczenie, zdziwienie a może jeszcze coś innego? ;)
OdpowiedzUsuńJak napisałam, ja byłam początkowo zdziwiona i nawet zła. Ale potem było już tylko lepiej :)
UsuńMoże i ze mną by tak było? ;)
UsuńWydaje sie skrzyżowaniem Orwella z Christie. Jestem zainteresowana
OdpowiedzUsuńDla mnie nie ma tam nic z tych dwóch autorów. To bardziej historia "Wielkich kłamstewek" gdzie główne skrzypce grają relację międzyludzkie i ich pogmatwane losy.
UsuńUwielbiam książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńJa już też :D
UsuńOstatnio szukam czegoś w tym stylu, więc na pewno po nią sięgnę. Najpierw muszę jednak uporać się ze stosem książek, które mam do recenzji na już :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Oj, stosik zalegających książek to nic fajnego. Zwłaszcza jak jeszcze recenzje trzeba napisać :D
UsuńTeż byłam przekonana, że to typowy kryminał. Nie zmienia to jednak faktu, że książka zaintrygowała mnie swoją fabułą i chętnie poznam ją bliżej.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak ktoś nastawia się na typowy kryminał to na pewno się zawiedzie. Co nie oznacza, że książka jest zła, bo nie jest! Ale to nie kryminał :)
UsuńNie rozumiem dlaczego wydawcy uparcie starają się przekonać czytelników, że ich książki są czymś innym niż są w istocie/ Po prostu nie rozumiem. Ale dobrze, że ta pozycja była na tyle dobra, żebyś i tak czytała ją z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że to dlatego, że obecnie kryminały są bardzo popularne. Może łatwiej tak książkę zareklamować? Myślę, że to jest tak dobry tytuł, że spokojnie możnaby inaczej skonstruować jego opis i wszyscy byliby zadowoleni.
UsuńCały czas mam przed sobą "Wielkie kłamstewka", dlatego po ten tytuł sięgnę później, jak już poznam styl pisarki ;)
OdpowiedzUsuńJa "Wielkich kłamstewek" nie czytałam, ale widziałam serial, który bardzoo mi się podobał :)
Usuńmnie do niej jakoś nie ciągnie :P nie skreślam jej, ale czasem czytając opis fabuły już wiesz, że książka jest dla ciebie. Tutaj nie czuję tej chemii :P
OdpowiedzUsuńJa mimo wszystko muszę się sama przekonać, jaka jest ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńMnie też mogłaby wciągnąć ta książka, więc z chęcią dam jej szansę. Jestem jej bardzo ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuńCoś w moim guście. Lubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie Twoja recenzja :) Z chęcią sięgnę po tę książkę. Lubie takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawie się zapowiada, chociaż nie podoba mi się, że jest reklamowana jako coś czym nie jest, bo można się rozczarować.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam jeśli wpadnie w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
że to nie jest typowy kryminał to dla mnie jak najbardziej na plus, a fabuła wydaje się intrygująca :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMoże w mojej bibliotece będą mieli tę książkę 😉
OdpowiedzUsuń