piątek

Armin. Agnieszka Lingas-Łoniewska [recenzja]

 


Armin van Lander uchodzi za nudnego, poukładanego faceta, który skupiony jest głównie na swoim biznesie. Choć na jego widok, nie jednej kobiecie uginają się kolana, to mężczyzna woli być sam. Ma poczucie, że jego skomplikowana psychika nie pozwalałaby mu wejść w normalną, szczęśliwą relację. Choć coraz ciężej patrzeć mu na szczęście brata bliźniaka, który po wielu perypetiach życiowych, znalazł miłość u boku niegdyś znienawidzonej dziewczyny. Cieszy się ich szczęściem, ale podskórnie czuje, że czegoś w życiu mu brakuje. To uczucie niespodziewanie zaczyna potęgować się, kiedy coraz częściej wpada na najbliższą przyjaciółkę przyszłej szwagierki. Natalia Grońska to prawniczka z krwi i kości, która  oczekuje od życia czegoś więcej niż tylko monotonnych rozmów z klientami i rozwiązywania ich problemów. Armin wpada jej w oko, ale uważa go za zbyt spokojnego. Nieoczekiwanie ich drogi zaczynają krzyżować się nie tylko podczas koleżeńskich spotkań, ale także w tajemniczym klubie.

Armin to kontynuacja Tamtego lata, nie czytałam pierwszej części, jednak bez trudu odnalazłam się w fabule, która umówmy się, nie okazała się szczególnie skomplikowana. Właściwie to żałuję, że Agnieszka Lingas-Łoniewska dość pobieżnie naszkicowania fabułę. Dostajemy obietnicę poznania wielkiej tajemnicy Armina, przez którą nie widzi on szansy stworzenia normalnej relacji, czuje się przez nią wyobcowany, inny. Nie odniosłam jednak wrażenia, żeby kaliber jego dziwactwa był aż tak wielki. Poczułam wówczas pierwsze rozczarowanie tytułem. Drugie nastąpiło w momencie rozwiązania pobocznego wątku relacji Natalii z jej ojczymem. Sytuacja kreowana na ekstremalnie trudną dla bohaterki, rozegrana została nieco poza opowieścią, co nie wzbudziło we mnie zachwytu. Rozumiem, że autorka chciała się skupić głównie na relacji pomiędzy Arminem i Natalią, jednak szkoda, że dopilnowała tego, aby choć jeden z tych wątków poprowadzić bardziej spójnie.

Jeżeli chodzi o samych bohaterach, to muszę przyznać, że ich polubiłam. Spodobało mi się, to jak rozwijała się znajomość Natalii i Armina, stopniowe budowanie napięcia pomiędzy nimi. 

T

o spowodowało, że Armin uniknął pułapki taniego romansu w moim odczuciu. Najbardziej podobały mi się  fragmenty ich „prawdziwego” życia, nie zabrakło w nich docinek, złośliwości, czasami pikanterii, co nadawało książce pazura i charakteru. Lektura z rozdziału na rozdział nabierała tempa, dzięki czemu pod koniec historię czytało mi się już naprawdę dobrze, pomimo wspomnianych wad. Żałuję jednak, że autorka nie skupiła się bardziej na wątku nieobliczalnego ojczyma, mam wrażenie, że ten nieco sensacyjny motyw miał większy potencjał.  Po romanse sięgam tak naprawdę sporadycznie, jednak ten pomimo kilku niedociągnięć, obronił się ostatecznie w mojej ocenie bohaterami i ich relacją, której kibicowalam. A to kluczowe, jeżeli chodzi o ten gatunek, tak więc Armina zaliczam do przyjemniej lektury na wiosenne dni. 


Za książkę dziękuję:


Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska 
Tytuł: Armin
Wydawnictwo : Luna
Strony: 288
Ocena: 4/6



1 komentarz:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.Bq8S7pdE.dpuf