Autor: Mirosław Nahacz
Tytuł: Niezwykłe przygody Roberta Robura
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2009
Cena detaliczna: 34 zł
Strony: 505
Niezwykłe przygody Roberta Robura to trudna książka. Wymaga od czytelnika skupienia, refleksji, wyrozumiałości. Wyrozumiałości ponieważ daje się zauważyć, że książka nie jest skończona. Autor nie zdążył jej dopracować, nadać ostateczny kształt.
Zrecenzowanie powieści Nahacza jest piekielnie trudnym zadaniem. W tej książce zawarł chyba wszystkie przemyślenia o współczesnym świecie. A nie są to dobre rzeczy. Książka momentami męczy, wprawia w zły nastrój. Zdarzały się momenty gdy ją odrzucałam daleko od siebie, bo czułam, że wysysa ze mnie za dużo. Wracałam jednak do niej. Opis świata wg. Nahacza jest przytłaczający, okrutny i zły. Wytyka nam fascynację mediami, to że oddajemy się im bezgranicznie. Ufamy we wszystko co przekażą. Głównym bohaterem jest właśnie Robert, który żył sobie w miarę spokojnie. Miał problemy jak każdy człowiek, nie był postacią idealną. Pewnego dnia otrzymuje telefon. Telefon, który zmienił jego życie i cały świat. Zostaje zaproszony na spotkanie z samym Matheo DeZi. Człowiekiem, który stworzył najlepszy serial na świecie Wściekłość i Wrzask. To dla tego serialu o 3:33 całe miasto pustoszeje, to ono przyciąga przed telewizory 9/10 ludzi. Jeżeli jakimś cudem nie oglądasz tego, jesteś nikim, wyrzutkiem. Na Robercie nie robi to jednak wrażenia, on ma swój świat. Gdyby nie wzmianka o pieniądzach za samo spotkanie nie zgodziłby się na tę propozycję. Pieniądze są jednak ważne, zwłaszcza dla człowieka, który stracił pracę. Zgadzając się, podpisał wyrok na swój świat. Jak się okazuje, szybko miał się o tym przekonać.
Szybko następuje szereg absurdalnych, koszmarnych i irracjonalnych zdarzeń wokół Robura. Zostaje aresztowany, ginie jego przyjaciel, trafia do więzienia, jest śledzony, odkrywa mroczną tajemnicę Świetlnego Miasta, poznaje ludzi o istnieniu których nie miał pojęcia, przekonuje się jak zwykły serial może ogłupić wszystkich. Nie da się wspomnieć o wszystkim co jest zawarte na tych przeszło pięciuset stornach. Nie da się tego opisać w logiczny sposób. Nahacz napisał książkę psychodeliczną. Miałam wrażenie jakby chciał zawrzeć w niej wszystko co wie, myśli, przeczuwa. Jakby chciał zawrzeć to wszystko co nie dane mu będzie opisać w innym dziele...
Mam ogromny dylemat co do tej książki. Widać w niej bezlitośnie fakt, że autor nie miał szansy nad nią popracować dłużej. Postanowił popełnić samobójstwo zostawiając swoje "dziecko" na pastwę losu (w tym przypadku wydawnictw). Stworzył dzieło wyjątkowe, nie można zarzucić mu z pewnością tego,że pisał o płytkich, komercyjnych rzeczach.
Czytając Przygody.. czuje się momentami ból autor, który nie może pogodzić się z tym w jakim kierunku idzie nasza rzeczywistość. I to powtarzające się pytanie Ale czy na pewno? Czy morderstwo jest złe, czy gwałt to coś okropnego, czy zbrodniarz jest temu winien...?
Książka jest męcząca, czasami są nielogiczne wątki, niektóre postacie pojawiają się jakby bez powodu.
Moim zdaniem wydawnictwa miały naprawdę trudny orzech do zgryzienia- wydanie książki w takiej formie musiało spowodować falę krytyki co do fabuły i strony etycznej, z drugiej zaś zignorowanie w szafie takiego dzieła byłoby pewnie bardzo trudne.
Nie umiem ustosunkować się wobec tej książki. I chyba to świadczy najlepiej jak dla mnie o jej niezwykłości.
Znalazłam na yt film o Nahaczu- może on przekona niezdecydowanych czy warto sięgać po nieskończone dzieło, 23 letniego pisarza z kilkoma książkami na koncie, który odebrał sobie życie ku rozpaczy rodziny i czytelników.