Słowem wstępu: Idealną Magdy Stachuly poleciła mi koleżanka. Powiedziała, że dawno tak bardzo nie wciągnęła się w żadną książkę i nie mogła doczekać się, aż pozna zakończenie fabuły. Po takiej rekomendacji nie pozostało mi więc nic innego jak po nią sięgnąć. Niestety, co to znajomą urzekło, mnie wydało się na początku nudne, a z czasem po prostu w jakiś sposób... męczące.
Fabuła: Anita i Adam przeżywają poważny kryzys w swoim małżeństwie. Długie starania o dziecko a co za tym idzie stres i nerwy negatywnie wpływają na relację między bohaterami. Anita nastawiona na zajście w ciążę staje się cieniem samej siebie, traci energię, wiarę i poczucie własnej wartości. Początkowo wspierający ją Adam z upływem miesięcy czuje się zmęczony i zniechęcony postawą żony, która zaczyna w nim widzieć wyłącznie dawcę nasienia, a nie męża. Para oddala się od siebie coraz bardziej, Anita nie dostrzega tego, płomiennego romansu męża, Adam zaś nie jest świadomy tego, że jego żona od wielu miesięcy obserwuje przy pomocy kamer miejskich pewne osoby. Liczne niedomówienia i zatracanie się we własnych obsesjach muszą skończyć się tragicznie. Zwłaszcza że destrukcyjne postępowanie małżonków jest na rękę pewnej osobie szukającej ukojenia w zemście.
Moja opinia: Dawno nie czytałam tak dziwne poprowadzonej historii, głowni bohaterowie, mimo niewątpliwych starań autorki wydali mi się tak miałcy i nijacy, tak że kompletnie nie wzbudzili we mnie żadnych emocji. Co więcej, oboje w pewnym momencie zaczęli wywoływać we mnie irytację swoim absurdalnym i nierealnym zachowaniem. Naprzemienna narracja prowadzona z perspektywy poszczególnych osób w przypadku thrillerów zazwyczaj sprawdza się dobrze, tutaj jednak uwypukla wszystkie mankamenty postaci i brak logiki w zdarzeniach.
Zakończenie okazało się zaś pozbawione jakiegokolwiek polotu. Liczyłam na to, że może choć na sam koniec autorka zabawi się historią, postaciami, wyrwie się ze schematów, niestety kulminacyjny moment w opowieści bardzo mnie rozczarował i przypieczętował moją kiepską opinię na temat Idealnej. Niestety, ale cała intryga, którą skonstruowała Magda Stachula, w moim odczuciu od początku miała kiepskie fundamenty. Nie podobało mi się to, jak rozłożono dynamikę zdarzeń, akcja długo się rozkręcała, nagle ruszyła z kopyta, po czym niespodziewanie wyhamowała praktycznie do stanu mojego uśpienia.
Mam poczucie, że autorka miała ciekawy pomysł na tę opowieść, jednak czasami to zdecydowanie za mało. Jak dla mnie niestety jest to w tym momencie jedna z najgorszych książek, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku.
Tytuł: Idealna
Autor: Magda Stachula
Wydawnictwo: Znak Literanova
Strony: 384
Ocena: 2/6
Raczej nie dla mnie też. Z innych rzeczy : polecam książkę Cecelii Ahern - Podarunek. Książka powędrowała do biblioteki, klimat zaś około - świąteczny. Powyższą raczej sobie odpuszczę . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie brzmi zachęcająco ;) Nazwisko autorki kojarzę, ale nic jeszcze jej nie czytałam. Może kiedyś to się zmieni - i może od innego tytułu.
OdpowiedzUsuńFakt, to, że autor ma ciekawy pomysł na fabułe, nie zawsze wiąże się z tym, że książka będzie dobra. Kompletnie nie mam ochoty jej czytać, bo w takiej historii najważniejsi są bohaterowie, relacja między nimi, a skoro są miałcy i nijacy, to zdecydowany pas. :)
OdpowiedzUsuńAle mnie wkurzają takie niewykorzystane dobrze pomysły na fabułę... Nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i nawet mi się podobało, ale czasem powiewało nuuudą.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z poleceniami bywa różnie, najgorzej wiele oczekiwać i później się rozczarować. :) Do Idealnej nie czuje zainteresowania.
OdpowiedzUsuń