sobota
Karolina Macios. Pieskie życie mojego kota
Autor: Karolina Macios
Tytuł: Pieskie życie mojego kota
Wydawnictwo: Znak
Miejsce i rok wydania: Kraków 2009
Strony: 252
Ocena: 3,5/6
Wspominałam już nieraz, że jestem niepoprawną kociarą. Wystarczy, że zobaczę coś z kocim akcentem, a już muszę to mieć, lub chociaż na to popatrzeć, dotknąć. Tak samo było z książką Macios- kiedy mym oczom ukazała się okładka, na której widać kocią nóżkę, a do tego tytuł był bardzo futrzarzy, musiałam ją po prostu przeczytać.
Bohaterką powieści jest wyzwolona trzydziestokilkuletnia Ada, która ma u swego boku, mężczyznę doskonałego. Która z nas nie marzy czasami o gorącym, przystojnym, szarmancki Hiszpanie? Ada ma to szczęście. Zawodowo zajmuje się fotografią, ma przytulne mieszkanie w Krakowie i grono przyjaciół. Wydawałoby się, że wiedzie życie idealne. A jednak nic bardziej mylnego. Bohaterka jest szalona, spontaniczna, wybuchowa, bywa dość arogancka i złośliwa. Jej życie zmienia się jednak z chwilą, gdy do Polski przyjeżdża ukochana ciotka jej mężczyzny. Od tego momentu, wszystko spada na jej barki, musi poradzić sobie z nie do końca normalną krewną, jej boski Jose coraz częściej ją zawodzi, siostra, która rzuciła męża zachowuje się jak nastolatka, a w dodatku prowadzenie agencji idzie jakoś topornie. Mieszkanie, które dotąd było jej oazą, zostaje podporządkowane Juanicie, która ku ogromnemu zadowoleniu kota Kastrata, sprowadza do lokum nowe zwierzątko, na co Ada reaguje szałem. Zaczyna się zimna wojna między kobietami, którą z coraz większym przerażeniem obserwuje Jose. Czy to dlatego zaczyna znikać na noce, a jego komórka ciągle wydzwania o dziwnych porach?
Mam mieszane uczucia do tej historii. O ile na początku byłam bardzo mile zaskoczona stylem autorki, uznałam go za jakiś powiew świeżości, a tyle mniej więcej w połowie wszystko siadło. Fabuła zrobiła się nieznośnie nudna, a główna bohaterka coraz bardziej irytowała mnie swoją postawą. Nic jej nie pasowało, klęła na wszystko, zachowywała się nieracjonalnie, a jej głównym zajęciem było opróżnianie kolejnej butelki wina w towarzystwie bądź w samotności. Można zrozumieć, że obecność ciotki Jose źle na nią działała, jednak czasami była po prostu arogancka i mam wrażenie, że zabawne sceny po prostu autorce nie wyszły. Na szczęście sama końcówka jest już lepsza, choć do niej też muszę się przyczepić. Na obwolucie czytamy, że nie ma to być kolejna mdła książka dla wyzwolonych kobiet. Fajnie, Tylko po licho przez całą historię tworzyć atmosferę wyzwolenia, nabijania się z przeciętności, pokazywać jaka to powieść inna, by kluczowy wątek zakończyć typowo dla romansideł, gdzie wszystko świetnie się układa? Nie wiem dlaczego pisarka zdecydowała się na taki ruch, ale niestety w moim odczuciu było to kiepskie posunięcie.
Nie mogę jednak odmówić książce tego, że ma naprawdę zabawne momenty. Mnie najbardziej śmieszyły sytuacje ze zwierzętami, bądź rodziną Ady. Jej przygody w pracy były dla mnie jednak dość nudne i nieszczególnie oryginalne, tak samo mam lekki niedosyt perypetii jakie mogły zdarzyć się z udziałem niechcianego gościa. Styl Macios jest nierówny. Jeden rozdział umie być zabawny,drugi naszpikowany jest wulgaryzmami, które mają dodać pikanterii do całej sytuacji, jednak kiedy czyta się po raz nasty słowo na K, to przestaje być to śmieszne.
Ada jako wyzwolona kobieta jakoś nie do końca skradła moje serce. Myślę, że momentami autorka za bardzo się nakręcała, nie chce mi się wierzyć, aby Jose przymykał oczy na to, jak jego kobieta opieprza go równo nie przebierając przy tym w słowach. Poza tym, na okładce obiecuje się nam, iż ujrzymy "bawiący się Kraków". Szczerze mówiąc nic takiego nie zauważyłam. Bohaterka ograniczała swoje ekspedycje do knajpy Jose, winiarni, rodziny, raz była co prawda w Warszawie, ale służbowo. Może wizyta pod koniec książki w Macu miała być rozrywkowa? Nie wiem.
Pieskie życie mojego kota to kontynuacja Wszyscy mężczyźni mojego kota. Przeczucie mówi mi, że chyba ta debiutancka powieść może być lepsza. Pewnie gdybym ją zobaczyła gdzieś w bibliotece, skusiłabym się na nią, jednak chyba tylko ze względu na to, że kot Kastrat odgrywa w niej ważną rolę.
Historia zakończyła się tak, że już wkrótce możemy spodziewać się trzeciej książki poświęconej Adzie. Ja jednak chyba nie jestem zainteresowana jej dalszymi losami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tytuł i okładka zapowiadały świetną historię, ale chyba trochę na wyrost. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety tak
UsuńMogłabym zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest zła, ale odbiega "lekko" od noty wydawcy :)
Usuńhehe tez jestem straszną kociarą :) jeśli już się zdecyduję to zacznę od Wszyscy mężczyźni mojego kota :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak będzie najlepiej :)
UsuńCzytałam pierwszą część i muszę stwierdzić, że ta książka to strata czasu. Prymitywna i wulgarna bohaterka. Obiecywanych wątków komediowych brak. Najbardziej mnie dziwi, że Znak to opublikował. O zgrozo pani autorka pokusiła się o drugą część, którą postanowiłam będę omijać szerokim łukiem i jak na razie skutecznie mi się to udaje :) Ale moja koleżanka była zachwycona 2 częściami :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Książka momentami jest dość wulgarna co mi dość przeszkadzało. Zabawne momenty są, ale jakoś mało patrząc na to co obiecuje nam nota wydawcy :)
UsuńTy jesteś kociarą, a ja ma kota na punkcie psów, zwłaszcza szczeniaków :D
OdpowiedzUsuńCo do ksiażki, to nie lubię zaczynać tak od środka. Najpierw pierwsza część, dopiero później kontynuacja. Pozdrawiam :)
Pieski też lubię :)
UsuńTeż nie lubię, ale w bibliotece nie było pierwszej części, a nie mogłam się oprzeć okładce i temu biało-czarnemu kociakowi na niej występującej :)