Autor: R.D Wingfield
Tytuł: Frost
i mordercze zadanie
Tytuł oryginału: Night Frost
Miejsce i
rok wydania: Warszawa 2008
Wydawnictwo:
Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita SA
Strony: 672
Ocena 5/6
Kryminały
zdecydowanie należą do moich ulubionych książek. Lubię wraz z główną postacią
podążać, za złoczyńcą, rozwiązywać poszczególne zagadki, dowiadywać się nowych
rzeczy o pracy policji, rozmyślać nad każdym bohaterem, czy to właśnie „on”. Niektórzy uważają, że tego typu powieści są
dla masowego czytelnika, nie wnoszą nic znaczącego do literatury, etc. Może
mają i rację, jednak moim zdaniem, nie ma nic lepszego niż dobry kryminał na
wakacyjne dni, kiedy wskazówki zegara przesuwają się bardzo powoli.
Na dzieło
Wingfielda trafiłam przypadkowo. Powiem szczerzę, że okładka na początku trochę
mnie odstraszyła. Dawno nie widziałam, tak brzydkiej jak ta. Wiem, że książki
nie powinno się w ten sposób oceniać, bo choć sama się niejednokrotnie o tym
przekonałam, nabrałam mimowolnie lekkiej rezerwy do tej pozycji. Wydawało mi
się, że taka okładka plus całkiem nieznane mi dotąd wydawnictwo może
zapowiadać, dość kiepskiej jakości kryminał. Na szczęście wakacje to w moim
przypadku okres, w którym daję „szansę” książkom, na które w ciągu roku trochę
szkoda mi czasu.
Frost i mordercze zadanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Naprawdę dawno nie czytałam kryminału tak naszpikowanego różnorodnymi
zagadkami. Główny bohater- inspektor Jack Frost- przebywa na urlopie. Niestety
pogoda niedopasuje, więc pewnego dnia zagląda na komisariat, aby pożyczyć
paczkę papierosów (no cóż, autor, musiał jakoś wprowadzić go do fabuły), przy
okazji dowiaduje się, o odnalezieniu zwłok małego dziecka. W wyniku komplikacji
jakie występują na komisariacie, Frost musi jechać na miejsce zdarzenia.
Okazuje się, że ofiarą jest kilkuletni chłopiec, którego znaleziono na stercie
śmieci, całkiem nagiego. Jednak to nie wszystkie zbrodnie jakie nawiedzają
Denton. W mieście grasuje szaleniec, który okalecza niemowlaki nakłuwając ich
ciała ostrymi przedmiotami, dochodzi do porwania córki wpływowego biznesmena. W
mieście czuje się ogromną presję i strach. Niemalże codziennie okazuje się, że
dochodzi do jakieś tragedii, jedna jest straszniejsza od poprzedniej. Frost
musi zmierzyć się z chyba najgorszą sprawą jaką może dostać policjant, otóż w
pewnym domu dochodzi do potrójnego morderstwa na malutkich dzieciach. Ich
zwłoki odkrywa przerażony ojciec, co gorsze okazuje się, że ich matka zaginęła.
Jakby tego było mało dochodzi do porwania kolejnego chłopca. Porywacz odzywa
się po kilku dniach z żądaniem olbrzymiego okupu, mimo wysiłków Frosta
przestępcy nie daje się tak łatwo uchwycić, a kolejne poszlaki okazują się nic
nie warte.
Inspektor
natrafił na godnego przeciwnika, który raz po raz daje całej lokalnej policji
do zrozumienia, że jest od nich sprytniejszy i pomyślał o dosłownie każdym
szczególe, który mógłby go zdemaskować. Frost zdaje sobie sprawę, że ma bardzo
mało czasu na uratowanie chłopca, porywacz jest bowiem bezwzględny i nie zawaha
się zamordować po raz kolejny.
Spraw jakie
spadło na barki głównego bohatera jest naprawdę sporo, wątki mieszają się cały
czas, dowody znalezione w czasie jednego śledztwa, po jakimś czasie okazują się
kluczowe w innym. Oczywiście mężczyzna ma do pomocy innych policjantów, jednak
atmosfera na posterunku nie jest najlepsza, każdy chce ugrać coś dla siebie,
pojawiają się nieporozumienia, odzywają stare tragedie i żale.
Frost i mordercze zadanie to naprawdę dobry kryminał. Dawno
nie spotkałam się z taką książką. Mogłoby się wydawać, że ilość zagadek jakie
przedstawił autor spowoduje, że niektóre będą błahe i źle obmyślone. Nic z
tego. Pisarz nad każdą popracował, poświęcił jej dużo czasu, nie mamy do
czynienia z „zapychaczami”, które są tak często spotykane w tego typu
książkach. Kryminał przeczytałam w dwa
dni i wiem, że będę bardzo intensywnie poszukiwać w bibliotekach bądź na jakiś wyprzedażach dalszych przygód inspektora
Frosta.