piątek

Karolina Święcicka. Lalki


Autor: Karolina Święcicka

Tytuł: Lalki

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011

Strony: 361

Ocena: 3/6



Kojarzycie Super dollfie?  Kiedyś oglądałam program o tych porcelanowych lalkach. Kobiety dobierały w nim idealne oczy, kupowały prawdziwe rzęsy i włosy dla swoich towarzyszek. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, żeby traktowały je jak zwykłe lalki. One je uwielbiały, poświęcały im nie rzadko wiele godzin strojąc je w nowe kreacje, robiąc zdjęcia do opasłych albumów. Szczerze mówiąc, przeraził mnie ten dokument, zastanawiałam się, jak dorosła kobieta może poświęcać tyle czasu i pieniędzy na te porcelanowe potworki. Wydały mi się czymś okropnym, nie mogłam zrozumieć, jak można zachwycać się składaniem lalek w dodatku stylizowanych na prawdziwe dzieci co w ogóle jest dla mnie groteskowe. Pamiętam, że dość długo potem miałam przed oczami buzię jednej z nich bez oczu. Coś okropnego. Dlatego też z ogromną rezerwą podeszłam do lektury książki pani Święcickiej.



Główną bohaterką jest Monika, która zdecydowała się na dziecko i co za tym idzie dość długi urlop wychowawczy. Nie wszystkim się to spodobało. Jej szef, przyjaciele uważali, że takie życie nie jest dla niej. Monika upierała się jednak, że o niczym tak nie marzy jak o chwilach spędzonych z Kingą. O ile na początku siedzenie w domu jej się podobało, o tyle dość szybko doszła do wniosku, że wszystkim zajmuje się sama. Mąż całe dnie pracuje, nie interesuje się zbytnio obowiązkami domowymi, co powoduje, że zaczynają się od siebie oddalać. Autorka pokazała dość typową sytuację, gdzie kobieta zostaje "pochłonięta" przez mnóstwo drobnych obowiązków zapominając całkowicie o sobie.
Równocześnie poznajemy notatnik tajemniczej kobiety, która rozpisuje się na temat lalek w historii ludzkości. Rzuca kilkoma ciekawostkami, aby potem przejść do opisu  pobytu w szemranym miejscu. Poznaje tam moc poszczególnych ziół, grzybów. Szczerze mówiąc na początku czytelnik w ogóle nie rozumie, czemu ten wątek  nagle pojawił w książce, choć tak naprawdę, gdyby nie on książka niemalże do końca byłaby dość przewidywalna i nudna. 

"Na szczęście" w pewnym momencie w życiu Moniki pojawia się tajemnicza sąsiadka która zaraża ją miłością (a może nawet obsesją) do super dollfie. Nie muszę pisać, że mąż oczywiście nawet nie zauważył, że na toaletce pojawiła się straszna lalka (bohaterka chcąc upodobnić ją do niej samej, zafundowała jej parę blizn). Od tego czasu Monika przebywa coraz więcej z Marzeną, która choć jest matką 4 dzieci na szczęście nie mówi wyłącznie o nich. Kiedy wreszcie Monika poczuła, że wszystko zaczyna się układać zaczynają targać nią złe emocje, staje się agresywna w stosunku do swojej córeczki, męża. Co gorsza atakuje kobietę która krzyczy na swoje dziecko. Odczuwa satysfakcję z rysowania samochodów pierścionkiem i do tego jeszcze ten mężczyzna w windzie.. 

Oj zaczyna się dziać dość dużo, czytelnik ma wrażenie jakby Monika niestety zaczynała powoli tracić zmysły. Ona sama w końcu zauważa, że jej zachowanie staje się niebezpieczne i zaczyna się zastanawiać kto lub co za tym stoi. Dochodzi do strasznej prawdy, że nie wszyscy w jej otoczeniu życzą jej dobrze i co gorsza manipulują nią... 

Lalki to specyficzna książka. Dla mnie to połączenie działa typowo babskiego opowiadającego o trudach jakie przeżywają świeżo upieczone mamy, oraz mini thrillera, o nie do końca zrównoważonej osobie, która wybiera jednak dość specyficzną i oryginalną metodę na dręczenie innych. Więcej tak naprawdę o tej książce powiedzieć się nie da, aby nie zdradzić jej sensu. Gdyby nie mroczniejszy akcent, dzieło byłoby naprawdę na słabym poziomie. Ja pozycję pani Karoliny przeczytałam w jeden dzień, niejako z ciekawości jak się skończy, ale przede wszystkim z nudów. Mroczniejszy wątek jest dość oryginalny, jednak ginie on nijako w mdłej całości. Postać Moniki nie wzbudziła we mnie większych emocji. Opisy tego jak zajmuje się swoją lalką były dla mnie męczące, ponieważ kompletnie nie rozumiem jak można poświęcać swój czas na tego typu zajęcia. Mam wrażenie, że autorka nie mogła do końca zdecydować się, czy pisać książkę dla młodych matek i przedstawiać ich problemy, czy jednak podążyć kryminalną ścieżką. W wyniku tego wszystkiego powstał swoisty kogel-mogiel. I choć lubię ten deser, w tym wydaniu smakował on wyjątkowo źle.


7 komentarzy:

  1. Szkoda, że w recenzji tak dużo miejsca zajmuje opowiadanie o tym, o czym książka jest, a tak mało miejsca poświęciłaś na swoją opinię.

    A po ksiażkę nie sięgnę na pewno, zupełnie nie moja działka, zajrzałam z ciekawości. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - dopisałam kilka zdań :)

      Dziękuję za zwrócenie uwagi

      Usuń
  2. oj szkoda :( a okładka obiecuje znacznie więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładka jest bardzo zachęcająca.

      Usuń
  3. A ja mimo wszystko zmierzę się z tą książką. Może ja odnajdę w niej nieco więcej pozytywnych aspektów. A te lalki sama pamiętam. Do tej pory jak pomyślę to mnie przerażają...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście książka wydaje się być dziwna...
    Lalki mnie przerażają.:)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.Bq8S7pdE.dpuf