poniedziałek
Piotr Goszczycki. Doba na Mazowszu
Autor: Piotr Goszczycki
Tytuł: Doba na Mazowszu
Wydawnictwo: Komograf
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Strony: 163
Ocena: 1,5/6
Podróż polskimi pociągami jest swoistą loterią. Czy pociąg przyjedzie punktualnie? Czy do niego wejdę? Czy znajdę miejsce w przedziale? Wielkim szczęściem jest dla każdego pasażera, gdy pozytywnie zrealizują się te pytania. Zostaje jednak ostatnie- z kim będę podróżował? Rozchichotanymi seniorami wracającymi z sanatorium, a może z młodzieżą, która z przedziału zrobi sobie mini klub? Opcji jest naprawdę wiele, wybierając przedział nie wiemy na kogo trafimy. Oczywiście możemy szukać miejsca przy sympatycznej starszej pani, ale ona może wysiąść za dwa przystanki, a jej miejsce zajmie jegomość z puszeczką piwka. Sama dość często korzystam z tej formy transportu i muszę przyznać, że przemierzałam moją trasę z naprawdę oryginalnymi osobami. Czasami nie mogąc słuchać idiotycznych rozmów zakładałam słuchawki na uszy i szłam spać, czasami rozmawiałam z niektórymi, byłam częstowana ciastami własnej roboty lub nalewkami. Podróży pociągami można nie lubić, ale trzeba przyznać, że jest to chyba jedyna forma transportu, która umożliwia nawiązanie w dość dużym stopniu relacje z kilkoma osobami.
czwartek
Moc życzeń
http://hdmax.pl/tapeta/choinka_na_boze_narodzenie/1/10387/55 |
Kochani, życzę Wam cudownych Świąt!
Mam nadzieję, że ten szczególny czas spędzicie w gronie osób, które kochacie i które są Wam szczególnie bliskie. Życzę Wam, aby spełniły się Wasze wszystkie życzenia, abyście byli zdrowi bo mając zdrowie można osiągnąć naprawię wiele. Niech Was omijają smutki, spotykajcie na swojej drodze tylko takich ludzi, dzięki którym będziecie się rozwijać.
Życzę Wam, abyście umieli dostrzegać słabszych i im pomagali, ponieważ nie ma piękniejszego uczucia, niż satysfakcja z uczynienia choć drobnego gestu.
Molarnia
Co prawda to nie kolęda, ale równie piękna piosenka :)
piątek
Ewa Ostrowska. Kamuflaż
Autor: Ewa Ostrowska
Tytuł: Kamuflaż
Wydawnictwo: Oficynka
Miejsce i rok wydania: Gdańska 2011
Strony: 384
Ocena: 6/6
Dla Hellen
dzień zaczął się niczym najpiękniejszy sen. Wstała bardzo wcześnie by móc
obserwować wschodzące słońce, które pobudza do życia cały jej ogród.
Otwierające się pąki kwiatów, pierwsze owady które zaczynają swą codzienną
pracę, rosa na trawie – czy może być piękniejszy widok? Po chwili zadumy,
kobieta idzie obudzić swojego męża i ukochanego synka. Jak zawsze przygotowuje
dla nich wyśmienite śniadanie. Po tej celebrze zaczyna swój codzienny rytuał –
sprzątanie. Hellen uwielbia bowiem kilka razy dziennie przetrzeć ścierką idealnie
czyste meble, umyć po raz kolejny podłogę, zmywając z niej wyimaginowany brud.
Gdy ona pielęgnuje domowe gniazdko, jej małżonek William czyta gazetę, a synek
bawi się gdzieś w pobliżu. Przyznacie sami, że to wręcz perfekcyjne życie.
Niestety do czasu, gdy rodzice zauważają, że ich pierworodny gdzieś przepadł.
Może oddalił się nieświadomie? Może ukrywa się w którymś z pokoi czekając, aż
znajdą go rodzice? Niestety. Nie zwlekając na nic, małżeństwo powiadamia
policję o tajemniczym zniknięciu. Ta szybko zabiera się do roboty, myśląc iż
malec być może wyszedł poza teren i teraz gdzieś błądzi. Niestety, nikt w małym
miasteczku Nevada nie natknął się na Patricka. Sprawa zaczyna wyglądać coraz
mniej ciekawie, Hellen odchodzi od zmysłów, mąż lekarz musi faszerować ją
lekami, choć sam traci z każdą godziną wszelką nadzieję. Szeryf Stanley Haig domyśla
się, że prawdopodobnie porwano chłopca dla okupu. Do akcji dołącza się policja
stanowa na czele z detektywem Collinsem Petersem. Wszyscy czekają na wiadomość
od porywacza, jednak zamiast żądania okupu staje się coś niewyobrażalnego. Ktoś
podrzuca do piaskownicy Patricka manekin ze skalpem chłopca…
środa
Konkurs z książkami!
Witam Was bardzo cieplutko!
Zima rozgościła się u nas na dobre. Dni są bardzo chłodne, a z nieba pada co kilka godzin śnieg, który opatula wszystko wokół. Przyznam się, że średnio lubię tę porę roku, jednak z wielkim zniecierpliwieniem oczekuję na Święta, gdy będę mogła trochę odsapnąć i pobyć z rodziną. To dla wielu z nas bardzo ważny okres w roku, zbliżający się 2013 mimowolnie zmusza nas do podsumowań, rozliczeń. Zastanawiamy się ile zrobiliśmy, gdzie popełniliśmy większe lub mniejsze błędy. Czy w tym roku udało mi się stać choć trochę lepszym człowiekiem? Nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla innych? Pewnie się zastanawiacie skąd ten lekko melancholijny ton. Spieszę z odpowiedzią. Jak pewnie zauważyliście nie obcy jest mi los zwierząt, bardzo przeżywam los skrzywdzonych istot. W ostatnich dniach po Internecie fruwa filmik, który zrobił na mnie ogromne wrażenie:
Przeznaczenie skierowało mnie kilka minut po obejrzeniu tego spotu na stronę, której dawno nie odwiedzam. A tam? KONKURS Z NAGRODAMI! Jednak zamiast rozmyślać nad odpowiedzią, aby zdobyć książkę trzeba tak mało i wiele zarazem- wykupić cegiełkę. Za ile? Na co ona będzie przeznaczona? Co można wygrać? Zapraszam wszystkich chętnych na stronę
Dla zachęcenia napiszę, że książek można zdobyć naprawdę wiele, do akcji włączyli się sami autorzy jak i wydawnictwa np. Fabryka Snów, MAG, Prószyński....
Aby wziąć udział w konkursie NIE TRZEBA MIEĆ KONTA NA QFANCIE!!!
Wiem, że być może dla niektórych z Was posty tego typu są nudne, nie czytacie ich. Trudno. Ja jednak uważam, że jeżeli mogę choć zachęcić choć jedną osobę do kupna cegiełki to mój wielki sukces... Wiem, że większość z Was nie pracuje, jesteście na utrzymaniu rodziców. Ja też. Jednak najtańsza cegiełka kosztuje tyle co paczka chrupek, garść cukierków. Gdy zakupiłam kilka losów naprawdę poczułam się lepiej. Mój blog nie ma wielu czytelników, dlatego zachęcam osoby o dobrym i wrażliwym sercu o informowaniu swoich znajomych/ rodziny lub Czytelników iż mają szansę wygrać naprawdę fajne książki i to za niewielkie pieniądze.
Dziękuję za uwagę. Życzę Wam cieplutkiego wieczoru :)
poniedziałek
Peter Shordney. Alibi
Autor: Peter Shordney (Piotr Jędrosz)
Tytuł: Alibi
Wydawnictwo: Pi
Data wydania: 2010
Liczba stron: 190
Ocena: 2,5/6
Agatha Christie kilkanaście lat temu zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Poprzeczkę w konstruowaniu akcji w zamkniętej przestrzeni, z gronem potencjalnych sprawców, którzy na pierwszy rzut oka bardzo się lubią i są przykładnymi obywatelami. Scenografię spokojniej angielskiej prowincji w swoim dziele wykorzystał Peter Shordney. Czy jego książkę można porównać jednak do arcydzieł królowej kryminału?
piątek
Dan Wells. Nie jestem seryjnym mordercą
Autor: Dan Wells
Tytuł: Nie jestem seryjnym mordercą
Tytuł oryginału: I Am Not a Serial Killer
Wydawnictwo: Znak emotikon
Miejsce i rok wydania: Kraków 2012
Strony: 254
Ocena: 2,5/6
Dobra okładka jest w dzisiejszych czasach niezbędna. Jej atrakcyjność wzrasta gdy wydawnictwo zamieści na niej kilka słów polecenia od "super znanego autora", lub zaznaczy, że jest dla fanów jakiegoś filmu/serialu/przedstawienia (niepotrzebne skreślić). Niestety zazwyczaj okazuje się, że książka nie ma nic wspólnego z polecanym "czymś". Piękny przykład takiej manipulacji mam zaszczyt przedstawić Wam drodzy czytelnicy.
wtorek
A Ciebie stać na 1,23?
Witam!
Dziś całkiem nie książkowo jednak nie mogłam się powstrzymać. Wiem, że wielu z Was kocha zwierzęta i ich los nie jest Wam obojętny. Być może niektórzy wspomagają różnego rodzaju organizacje, śledzą ich poczynania na fb, a może nawet sami czynnie pomagacie zwierzątkom. Ja od bardzo dawna w miarę swoich możliwości finansowych (i nie tylko) wspomagam różnego rodzaju fundacje, stowarzyszenia. Śledzę ich w Internecie, z jakim zapałem, determinacją, ogromnym sercem pomagają skrzywdzonym przez LUDZI psom, kotom,a nawet gołębią... Czasami brakuje mi sił by oglądać te nieszczęścia na zdjęciach, a co muszą czuć ludzie, którzy mają pod opieką taką istotę...
W Polsce niestety panuje totalna znieczulica, bicie psa,strzelanie do kota z wiatrówki, wyrzucanie pupila z samochodu na autostradzie nie jest publicznie piętnowane. Nasze państwo nie interesuje się losem zwierząt, bo one nie są medialnym tematem. Każde miasto w Polsce boryka się z bezdomnymi futrzakami w większym bądź mniejszym stopniu. Niektóre z nich radzą sobie z tym dobrze finansując zabiegi kastracyjne, domki na zimę, prowadząc schroniska etc. Niestety są nadal miejsca gdzie zwierzęcy los jest ludziom całkiem obojętny, nie ma nikogo w lokalnych władzach, kto poczuwałby się do odpowiedzialności. W takich sytuacjach pojawiają się ONI ludzie, którzy poświęcają SWÓJ prywatny czas, SWOJE pieniądze, by pomóc, dać zmaltretowanemu zwierzęciu choć w ostatnich godzinach jego życia miłość, bliskość...
Często pod ich skrzydła trafiają porzucone w lesie, na osiedlu, podrzucone za płot kocie i psie nieszczęścia. Niektóre wymagają kosztownego leczenia, inne oswojenia z człowiekiem, który wcześniej kojarzył im się jedynie z bólem. Poświęcają wiele energii na to, by w miarę swoich możliwości "wyprostować" psychikę takim zwierzątkom. Dają im dom tymczasowy, w którym uczą się współżycia z ludźmi, innymi zwierzętami. Jednak nie mogą przebywać tam zawsze. Ogromnym szczęściem jest gdy ktoś wypatrzy na stronie internetowej bądź fan pagu psa czy też kota, któremu chce podarować DOM oraz swoją MIŁOŚĆ.
I tu pojawia się problem, który chcę poruszyć. Bardzo często zdarza się, że zwierzę przebywa na południu naszego kraju, a chętna rodzina do adopcji w centralnej bądź północnej Polsce, co wtedy? Co robić, gdy dostanie się zgłoszenie, że 50km od nas po wsi błąka się wychudzony pies? Co robić, gdy podopieczny musi jeździć do weterynarza kilka dni w tygodniu, a oni mają wyłącznie prywatne samochody, lub nie mają ich wcale?
Na facebooku od 2010 istnieje fp Psygarnij.pl- Nie kupuj przygarnij, który ma już prawie 20tys fanów. Kilku wolontariuszy chcąc pomóc Schronisku Dla Bezdomnych Zwierząt "Na Paluchu" w poszukiwaniach opiekunów dla ich podopiecznych postanowiło założyć fp,aby tam dodawać zdjęcia psiaków. Szybko okazało się, że taki sposób "promowania" zwierząt był strzałem w 10. Coraz więcej ludzi obserwowało ich profil, dzięki czemu zdjęcia, akcje docierały do coraz szerszego grona potencjalnych opiekunów. Początkowo amatorska inicjatywa zyskała szybko na popularności co ma swoje dobre jak i złe strony.
Plusem jest niewątpliwie grono ich "fanów", którzy upubliczniają albumy psów, kotów, jednak dość często dzieje się tak, że na ich barki spada coraz więcej odpowiedzialności, ludzie proszą ich o pomoc w przeróżnych sprawach, bardzo często są oni jedynymi osobami, które interesują się losem bezdomnych zwierząt. Ile razy można na ich profilu przeczytać, że władze miasteczek, miast olewają temat zwierząt...
Plusem jest niewątpliwie grono ich "fanów", którzy upubliczniają albumy psów, kotów, jednak dość często dzieje się tak, że na ich barki spada coraz więcej odpowiedzialności, ludzie proszą ich o pomoc w przeróżnych sprawach, bardzo często są oni jedynymi osobami, które interesują się losem bezdomnych zwierząt. Ile razy można na ich profilu przeczytać, że władze miasteczek, miast olewają temat zwierząt...
Dlaczego wspominam akurat o nich skoro nie są nawet fundacją? Otóż obserwuję ich profil od dawna i podziwiam pracę jaką wykonują, aby pomóc zwierzętom. Mają naprawdę spore osiągnięcia, wyadoptowali już wiele psiaków oraz kotów.
Kilka dni temu zdradzili swoją nową inicjatywę :
Nasz nowy projekt ma na celu rozwiązanie jednego z podstawowych problemów bezdomnych zwierząt.
W całej Polsce na stronach, eventach, ogłoszeniach na portalach psiaki znajdują nowe domy.
Wbrew pozorom, czasami największym problemem jest jed
W całej Polsce na stronach, eventach, ogłoszeniach na portalach psiaki znajdują nowe domy.
Wbrew pozorom, czasami największym problemem jest jed
nak przemierzenie całej Polski w drodze do nowego domu.
Sami wiecie, ile razy na naszej stronie był apel o transport lub o pomoc w przenocowaniu psa.
Na innych stronach także się pojawiają podobne.
Chcemy więc dysponować autem, które pomagało by w rozwiązaniu tego, wydawać by się mogło banalnego w dzisiejszych czasach, problemu.
PUFA - tak nazwana jest nasza landryna - będzie niosła pomoc nawet w najtrudniejszej sytuacji.
Głównym zadaniem samochodu będzie krążenie po Polsce i pomoc w transporcie psów do nowych domów, zabieranie psów znalezionych np. przy drodze lub w lesie oraz transport ich do domu tymczasowego.
Drugą funkcją będzie wykorzystanie auta jako ambulansu.
Na pokładzie będzie tzw. mały zestaw chirurgiczny oraz niezbędna aparatura do ratowania zwierzaków np. potrąconych na drodze.
Opracowaliśmy stół chirurgiczny, który stanowi część zabudowy auta.
Sami wiecie, ile razy na naszej stronie był apel o transport lub o pomoc w przenocowaniu psa.
Na innych stronach także się pojawiają podobne.
Chcemy więc dysponować autem, które pomagało by w rozwiązaniu tego, wydawać by się mogło banalnego w dzisiejszych czasach, problemu.
PUFA - tak nazwana jest nasza landryna - będzie niosła pomoc nawet w najtrudniejszej sytuacji.
Głównym zadaniem samochodu będzie krążenie po Polsce i pomoc w transporcie psów do nowych domów, zabieranie psów znalezionych np. przy drodze lub w lesie oraz transport ich do domu tymczasowego.
Drugą funkcją będzie wykorzystanie auta jako ambulansu.
Na pokładzie będzie tzw. mały zestaw chirurgiczny oraz niezbędna aparatura do ratowania zwierzaków np. potrąconych na drodze.
Opracowaliśmy stół chirurgiczny, który stanowi część zabudowy auta.
Dlaczego auto 4x4?
Wybraliśmy Land Rovera ze względu na jego wszechstronność.
Dzięki niemu będziemy mieli możliwość przeprowadzenia akcji w najcięższych warunkach pogodowych czy terenowych - w zeszłą zimę wielokrotnie interweniowaliśmy w miejscach ciężko dostępnych, zdarzyło się także utknąć na drogach w zaspach.
W tę zimę i każdą koleją nie chcemy dać się warunkom terenowym i atmosferycznym!
Mamy też zapewniony serwis bieżący samochodu:) Auto już teraz jest po pełnym serwisie i jest gotowe do akcji. Posiadamy też część wyposażenia medycznego.
Do pełnego sukcesu akcji niestety nadal jeszcze trochę brakuje. I w to postanowiliśmy zaangażować właśnie was!
Chcemy wystawić na aukcji sporo gadgetów, które możecie kupić i pomóc nam zakończyć projekt, nad którym pracujemy po cichu z kilkoma organizacjami od paru miesięcy!
Na naszej masce możecie kupić sobie 1cm2 - mały kawałek PSYgarnij - umieścić na nim swoje zdjęcie, imię i nazwisko lub dowolne hasło (byle zgodne z zasadami dobrego wychowania i etyki).
Do zakończenia projektu brakuje nam ok 20 000zł. Jest nas prawie 20 000! Każdy z Was może pomóc... 1cm2 - to tylko 1,23zł
UWAGA!!!!
Czas nas goni - na zebranie brakujących funduszy mamy czas do 30.11.2012.
Wiemy że to szalone ale ponoć gdzie diabeł nie może tam PSYganrij pośle więc damy radę!
Wchodzicie w to? :)
Wybraliśmy Land Rovera ze względu na jego wszechstronność.
Dzięki niemu będziemy mieli możliwość przeprowadzenia akcji w najcięższych warunkach pogodowych czy terenowych - w zeszłą zimę wielokrotnie interweniowaliśmy w miejscach ciężko dostępnych, zdarzyło się także utknąć na drogach w zaspach.
W tę zimę i każdą koleją nie chcemy dać się warunkom terenowym i atmosferycznym!
Mamy też zapewniony serwis bieżący samochodu:) Auto już teraz jest po pełnym serwisie i jest gotowe do akcji. Posiadamy też część wyposażenia medycznego.
Do pełnego sukcesu akcji niestety nadal jeszcze trochę brakuje. I w to postanowiliśmy zaangażować właśnie was!
Chcemy wystawić na aukcji sporo gadgetów, które możecie kupić i pomóc nam zakończyć projekt, nad którym pracujemy po cichu z kilkoma organizacjami od paru miesięcy!
Na naszej masce możecie kupić sobie 1cm2 - mały kawałek PSYgarnij - umieścić na nim swoje zdjęcie, imię i nazwisko lub dowolne hasło (byle zgodne z zasadami dobrego wychowania i etyki).
Do zakończenia projektu brakuje nam ok 20 000zł. Jest nas prawie 20 000! Każdy z Was może pomóc... 1cm2 - to tylko 1,23zł
UWAGA!!!!
Czas nas goni - na zebranie brakujących funduszy mamy czas do 30.11.2012.
Wiemy że to szalone ale ponoć gdzie diabeł nie może tam PSYganrij pośle więc damy radę!
Wchodzicie w to? :)
I wreszcie cała moja paplanina dochodzi do punktu kulminacyjnego- zachęcam Was serdecznie do tego, abyście odwiedzili ich stronę, fb. Popatrzcie w wolnej chwili na ich działania, pooglądajcie albumy tych psiaków. Ja ich znam od dawna, wiem, że mogę im ufać, wszystko co robią, robią z miłości do zwierząt a nie chęci zysku. Dlatego bez wahania zakupiłam kilka centymetrów. Nie dużo ponieważ sama nie mam wiele, ale od razu mi lżej gdy pomyślę, że zrezygnowałam z dwóch batoników na tak wspaniałą inicjatywę. Liczy się KAŻDY grosz. Jeżeli nie chcecie/ nie możecie przelać pieniążków, równie dobrym gestem będzie polubienie ich fp, udostępnienie czasami albumu. Może w Waszym otoczeniu znajdą się osoby, które dzięki temu znajdą swojego towarzysza?
AUKCJA 1
AUKCJA 2
to tutaj możecie zalicytować 1cm2 za 1,23zł. Jeżeli z jednego konta kupi się więcej centymetrów można je połączyć! W treści możecie zamieścić swoje imię, inicjały ukochanego, imię Waszego pupila, zdjęcia... co tylko chcecie!
AUKCJA 2
to tutaj możecie zalicytować 1cm2 za 1,23zł. Jeżeli z jednego konta kupi się więcej centymetrów można je połączyć! W treści możecie zamieścić swoje imię, inicjały ukochanego, imię Waszego pupila, zdjęcia... co tylko chcecie!
Zapraszam serdecznie!
piątek
Ehh...
Witam,
Od bardzo dawna nie zaglądałam na bloga... Pewnie nie będę oryginalna jeżeli powiem, że po prostu nie miałam kiedy :( Studia pochłaniają mnie całkowicie, każdą wolną chwile wykorzystuję na robienie projektów, aby nie zostawiać wszystkiego na koniec semestru kiedy będę musiała uczyć się na sesję. Chciałam napisać tylko, że nie rezygnuję z prowadzenia bloga, niedługo dam recenzję książki, którą otrzymałam z portalu Na kanapie.
Niestety na blogu odbija się pięknie moja niesystematyczność :(
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku i jesteście bardziej zorganizowanymi osóbkami ode mnie :)
Pozdrawiam Was ciepło!
Do usłyszenia niebawem :)
Nawet nie zauważyłam, że mam już ponad 3tys. wyświetleń! Dziękuję Wam! :)
wtorek
Słów tylko kilka
Witam,
Dziś nie będzie żadnej recenzji. Chciałam poinformować tylko, że dopadło mnie przeziębienie, które męczy mnie już któryś dzień :( Nie mam siły na napisanie recenzji książki pani Ostrowskiej, choć wiem, że kilka osób było nią zainteresowaną i nawet dopytywało się o nią w meilach. Mam nadzieję, że pod koniec tygodnia uda mi się zamieścić notkę na blogu.
A Wy? Jesteście zdrowi, czy też kichacie po kątach?
Na pocieszenie (chyba) dotarła dziś do mnie książka, więc mam zajęcie między oglądaniem seriali :)
PS.Nie wiem jak Wy, ale ja wysłałam dziś Totolotka. Mam nadzieję, że uda mi się trafić choć 4 :)
czwartek
Dennis Lehane. Pułapka zaa grobu
Autor: Dennis Lehane
Tytuł: Pułapka zaa grobu
Tytuł oryginału: Sacred
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Strony: 327
Ocena: 3-/6
Dennis Lehane to autor świetnej książki Rzeka tajemnic, którą przeczytałam kilka lat temu z zapartym tchem. Miałam nadzieję, że ,,Pułapka.." mnie nie zawiedzie (wiem dobrze, że mało jest autorów którzy ciągle trzymają wysoki poziom). Niestety czuję się rozczarowana po lekturze tej powieści. Od razu zwróciłam uwagę na bardzo pochlebne opinie na okładce, które niestety coraz częściej mają na celu przekonanie czytelnika, że ta pozycja jest super gdy tak naprawdę jest bardzo kiepska i musi się ratować rekomendacją różnych gazet.
poniedziałek
Wioska przeklętych za darmo
Dziś bardzo krótko. Jeżeli ktoś z Was lubi Halloween i chciałby za DARMO przeczytać straszne opowiadania, to zapraszam do pobrania antologii TUTAJ.
Myślę, że to może być ciekawa lektura, zwłaszcza jeżeli spojrzy się na pisarzy, których historie wykorzystano.
Na stronie trzeba mieć konto, aby pobrać plik, jednak założenie go zabrało mi niecałe 30 sekund, więc myślę, że warto :)
Spis treści:
Z nieba zstąpienie Kinga Ochendowska
Wielkie powroty mistrza Gottentota Paweł Mateja
Zbłąkana Dusza Andrzej Paczkowski
Wioska Przeklętych Michał Stonawski
Obok Marcin Podlewski
Wywiad z wiedźmą Chepcher Jones
Wurdałak Grzegorz Gajek
Skrzypce Anna Rybkowska
Rachunek nie do spłacenia Tomasz Krzywik
O jedną noc za dużo Piter Murphy
Pielgrzymka Ewa Bauer
Transparentni Arkadiusz Siedlecki
Korepetytorka Karolina Wilczyńska
Noc Anna Klejzerowicz
A co, jeśli zło wygląda jak ja? Sylwia Skorstad
Kwestia smaku Daniel Koziarski
Długa noc w Strzyżewie Tymoteusz Raffinetti
Łaknienie Kornelia Romanowska
Krypta Tomasz Percy, Marcin Janiszewski
Witaj w domu Kamil Czepiel
Sekret Marek Ścieszek
Utylizacja Marek Grzywacz
Przyjaciel z dzieciństwa Szymon Adamus
Rzeźnik Antonina Kostrzewa
Noc Trzynastego Marek Rosowski
Koty ze Strzyżewa Krzysztof Maciejewski
Voodoo Magdalena Witkiewicz
Ja zabieram się za lekturę. Co myślicie o tego typu inicjatywach? To dobrze, że w naszym kraju Halloween jest coraz bardziej celebrowany?
sobota
Kryminalny listopad
Pada śnieg, pada śnieg...
Pogoda zdecydowanie nie jest jesienna. Nie wiem jak Wy, ale ja już tęsknię za słoneczkiem...
Zimowa aura ma jednak jeden plus- nic się nie chce robić, więc najatrakcyjniejszą jak dla mnie rozrywką jest czytanie kryminałów. Tak szczęśliwie się złożyło, że w ostatnim czasie w moje ręce trafiło kilka naprawdę dobrych książek tego gatunku, a dwie niedługo przyniesie mi listonosz :)
Oto moje lektury na najbliższy czas:
czwartek
Top 10. Animacje z dzieciństwa....
Witam serdecznie!
Dziś przedstawię Wam, mój kolejny Top 10 tym razem, będą to animacje!
wtorek
Spotkanie autorskie z...
Wczoraj miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w spotkaniu autorskim z Camillą Lackberg. Chyba nie muszę nikomu przedstawiać bliżej jej twórczości, gdyż jest ona w naszym kraju bardzo znaną pisarką, a jej książki sprzedają się jak świeże bułeczki. Sama przeczytałam jak dotąd cztery pierwsze tomy sagi i wiem, że sięgnę po następne.
poniedziałek
Po spotkaniu...
Witam serdecznie!
Muszę pochwalić się, że wróciłam niedawno ze spotkania autorskiego z... Camillą Lackberg! Autorka okazała się przesympatyczną osobą z dużym poczuciem humoru. Większą notatkę zamieszczę jutro, wraz ze zdjęciami (niestety bardzo złej jakości), jednak już dziś nie mogłam powstrzymać się przed poinformowaniem Was o tym :)
piątek
Anna Reszela. Dla ratowania życia
Autor: Anna Reszela
Tytuł: Dla ratowania życia
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Strony: 248
Ocena: 4,5
Czy polski kryminał może być dobry? Czy nasi pisarze umieją pisać książki w tym gatunku? Przez lata panowała opinia, że jeżeli kupić/wypożyczyć jakiś kryminał to najlepiej zagraniczny. Sama przez bardzo długi okres, jak ognia unikałam polskich autorów, bojąc się, że sprzykrzą mi ten gatunek. Oczywiście nie obca była mi twórczość Chmielewskiej, Słomczyńskiego jednak mając do wyboru polski bądź amerykański kryminał, przeważnie sięgałam po ten drugi. Wszystko tak naprawdę zaczęło zmieniać się z chwilą, gdy na rynku pojawiły się dzieła Marka Krajewskiego. Zaczęto dostrzegać polskich autorów, oraz co mnie osobiście bardzo cieszy, za pisanie kryminałów coraz liczniej zabrały się kobiety.
Jedną z takich debiutantek jest Anna Reszela, autorka książki Dla ratowania życia, którą miałam przyjemność przeczytać.
sobota
Po przerwie...
Witam!
Od bardzo dawna nie zamieszczałam żadnych postów na blogu, więc poczułam się nijako w obowiązku wytłumaczyć swoją nieobecność. Niestety, zaczęły się znów studia, więc czasu mam teraz o wiele mniej, poza tym tak naprawdę dopiero w tym tygodniu internet na nowym mieszkaniu działa bez zarzutów. Skończyłam dziś czytać bardzo ciekawy polski(!) kryminał, więc niedługo wracam do zamieszczania recenzji :)
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku :)
Dopiero teraz zauważyłam, że mój blog wyświetlono ponad 2tys. razy! Dziękuję!
Dopiero teraz zauważyłam, że mój blog wyświetlono ponad 2tys. razy! Dziękuję!
niedziela
Joanna Chmielewska. Dwie głowy i jedna noga
Autor: Joanna Chmielewska
Tytuł: Dwie głowy i jedna noga
Wydawnictwo: Vers
Rok wydania: 1996
Strony: 286
Ocena: 2/6
Nie ma chyba osoby, która nie znałaby twórczości Joanny Chmielewskiej. Pisarka napisała wiele kryminałów, które tłumaczone są na liczne języki, a sprzedaży jej książek czy to w Polsce czy za granicą mógłby pozazdrościć jej niejeden autor. Chmielewska uznawana jest za królową polskich kryminałów co jest zrozumiałe, patrząc na jej dorobek literacki. Sama miałam okazję sięgnąć po niejedną powieść tej pani i niestety o ile początkowo byłam zachwycona jej specyficznym podejściem do fabuły, o tyle z czasem zaczęłam dostrzegać mankamenty, które wpływały na odbiór całej książki.
czwartek
Top 10: lektury obowiązkowe każdego nastolatka
Odwiedzając blog Antyśki natrafiłam na dawno niewidziany przeze mnie Top 10. Postanowiłam sama wziąć w nim udział i choć trochę przybliżyć Wam moje ulubione lektury z czasów dawniejszych, a sobie zasponsorować wycieczkę bardzo sentymentalną :)
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
piątek
Małgorzata J. Kursa. Tajemnica sosnowego dworku
Autor: Małgorzata J. Kursa
Tytuł: Tajemnica sosnowego dworku
Wydawnictwo: Prozami
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2012
Ocena: 5/6
Książka Tajemnica sosnowego dworku zapowiadała się bardzo intrygująco. Opis jaki widnieje na okładce mówi nam dość dużo, kusi, aby przeczytać całą historię. Od początku miałam poczucie, że ta książka, albo bardzo mnie rozczaruje, albo będą nią zauroczona.
Fabuła początkowo nie jest zbyt oryginalna- sympatyczna Kasia Rawska w wyniku redukcji etatów w banku traci pracę. Ma jednak na szczęście wielu oddanych przyjaciół, którzy w ekspresowym tempie znajdują jej nowe zajęcie, w którym dziewczyna odnajduje się doskonale. Czasami strata pracy wpływa na człowieka oczyszczająco, zmusza do refleksji nad całym swoim dotychczasowym życiem i to nie tylko zawodowym. Rawska zauważa, że jej uczucie do Marka, pozostaje nieodwzajemnione. Mężczyzna trzyma ją od lat na dystans, zawodzi kiedy ta go potrzebuje, przypomina sobie o niej wyłącznie wtedy gdy sam czegoś chce. Nowe wyzwania jakie stają przed Kasią w jej pracy, sprawiają, że ta zaczyna odsuwać od siebie Marka. Częściowo świadomie, jednak jest coś co zaprząta jej głowę. A właściwie ktoś, kogo poznała w Sosnowym Dworku.
czwartek
„Nie ma tu miejsca dla pacynek”
Przeglądając Internet, natrafiłam na bardzo interesujące artykuły. Wiele z nas spotyka się z osobami, które nawiązują współpracę z wieloma wydawnictwami, aby zdobyć bezpłatny egzemplarz książki. Oczywiście nie są w stanie wszystkiego przeczytać więc kradną recenzję innych, tłumaczą je z innego języka, lub robię zbitkę z kilkunastu opinii. Sposobów jest naprawdę wiele i choć co jakiś czas takie zachowanie zostaje ujawnione, nie brakuje osób, które chcą zaryzykować.
Na świecie jednak wszystko poszło do przodu. Już nie tylko "recenzenci" oszukują, ale co gorsza pisarze. Nie powinno dziwić nikogo, że każdy autor chce, aby jego dzieło było chwalone pod niebiosa, rozchodziło się jak świeże bułeczki, a na forach internetowych rozprawiano o jego walorach. Co jednak, gdy książka nie zyskała takiej popularności o jakiej marzymy? Nic prostszego, na Zachodzie już sobie z tym poradzono.
http://booklips.pl/newsy/kupowanie-recenzji-coraz-popularniejsze/
Nawet wydawałoby się ludzie o ugruntowanej pozycji, są tak zachłanni na nowych czytelników i pieniądze jakie spoglądają na nich z ich portfela, że decydują się na dziecinne oszustwa
http://booklips.pl/newsy/r-j-ellory-anonimowo-chwalil-na-amazonie-wlasne-ksiazki/
Na szczęście, są jeszcze autorzy, którym zależy na rzetelnej opinii, nie kupują pozytywnych komentarzy na Amazonie, nie zlecają za "jedyne" 99 dolarów opinii, która nijak odnosi się do ich pracy.
http://booklips.pl/newsy/pisarze-przeciwko-falszywym-recenzjom/
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Złości mnie to co dzieje się na rynku wydawniczym. Jak marni pisarze dzięki potężnej machinie reklamowej są w stanie przekonać miliony użytkowników, że ich dzieło jest wyjątkowe, że jest absolutnym hitem i po prostu trzeba je znać. Obecnie dobrym przykładem tego stanu rzeczy jest książka 50 twarzy Greya. Reklamy tej pozycji są wszędzie. Artykuły w gazetach, które niby wyśmiewają to co się dzieje wokół niej, a jednak mimowolnie zachęcają do jej przeczytania, filmiki w internecie, mnóstwo opinii na przeróżnych portalach (niektóre na pewno kupione), gwiazdy, które dają się sfotografować z tym oto dziełem (nasza Joanna Krupa na przykład). Gdzie się nie obejrzeć widzę, kolejne niusy na temat autorki, którą krytykuje się podobnie jak Meyer, ale która dzięki ogromnej reklamie, zdołała sprzedać prawa do ekranizacji tej historii za grube miliony.
Świat wydawniczy stawia na reklamę. Im bardziej znane nazwisko, będzie polecało jakąś książkę, tym bardziej prawdopodobne, że jego fani po nią sięgną. Wiele razy widziałam książki polecane niby przez Browna, które okazywały się po przeczytaniu bardzo słabe. Nie wspominając już o tym, że to co czytamy na okładce czasami nijak ma się do rzeczywistości. Najgorsze są jednak moim zdaniem fragmenty recenzji z zagranicznych dzienników. Rzadko kiedy zgadzałam się z nimi. Ale czy powinno nas to dziwić? Nie znamy w większości tych gazet, więc możemy czytać pochlebne słowa jakiegoś brukowca, gdzie recenzje opłacił sobie sam autor, lub jego wydawca. Zresztą renomowane dzienniki pewnie też mają niejedno za uszami.
To przykre, że wodzi się coraz bardziej czytelników za nos. Podtyka im się szmirę mówiąc, że jest to dzieło epokowe, zmieniające wszystko na rynku wydawniczym. Szkoda, że sami autorzy przestali szanować nas czytelników, nie umieją pracować na swoje uznanie, które kiedyś zdobywało się latami. Teraz każdy może wydać sobie książkę, która przy odpowiedniej reklamie zostanie zauważona już po miesiącu.
Na szczęście w Polsce jeszcze nie doszło do takiej sytuacji jak w USA, gdzie na każdym kroku oszukuje się czytelnika. Istnieją blogi z recenzjami, którym ufam. To pocieszające :)
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale musiałam wyrzucić to z siebie.
Na świecie jednak wszystko poszło do przodu. Już nie tylko "recenzenci" oszukują, ale co gorsza pisarze. Nie powinno dziwić nikogo, że każdy autor chce, aby jego dzieło było chwalone pod niebiosa, rozchodziło się jak świeże bułeczki, a na forach internetowych rozprawiano o jego walorach. Co jednak, gdy książka nie zyskała takiej popularności o jakiej marzymy? Nic prostszego, na Zachodzie już sobie z tym poradzono.
http://booklips.pl/newsy/kupowanie-recenzji-coraz-popularniejsze/
Nawet wydawałoby się ludzie o ugruntowanej pozycji, są tak zachłanni na nowych czytelników i pieniądze jakie spoglądają na nich z ich portfela, że decydują się na dziecinne oszustwa
http://booklips.pl/newsy/r-j-ellory-anonimowo-chwalil-na-amazonie-wlasne-ksiazki/
Na szczęście, są jeszcze autorzy, którym zależy na rzetelnej opinii, nie kupują pozytywnych komentarzy na Amazonie, nie zlecają za "jedyne" 99 dolarów opinii, która nijak odnosi się do ich pracy.
http://booklips.pl/newsy/pisarze-przeciwko-falszywym-recenzjom/
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Złości mnie to co dzieje się na rynku wydawniczym. Jak marni pisarze dzięki potężnej machinie reklamowej są w stanie przekonać miliony użytkowników, że ich dzieło jest wyjątkowe, że jest absolutnym hitem i po prostu trzeba je znać. Obecnie dobrym przykładem tego stanu rzeczy jest książka 50 twarzy Greya. Reklamy tej pozycji są wszędzie. Artykuły w gazetach, które niby wyśmiewają to co się dzieje wokół niej, a jednak mimowolnie zachęcają do jej przeczytania, filmiki w internecie, mnóstwo opinii na przeróżnych portalach (niektóre na pewno kupione), gwiazdy, które dają się sfotografować z tym oto dziełem (nasza Joanna Krupa na przykład). Gdzie się nie obejrzeć widzę, kolejne niusy na temat autorki, którą krytykuje się podobnie jak Meyer, ale która dzięki ogromnej reklamie, zdołała sprzedać prawa do ekranizacji tej historii za grube miliony.
Świat wydawniczy stawia na reklamę. Im bardziej znane nazwisko, będzie polecało jakąś książkę, tym bardziej prawdopodobne, że jego fani po nią sięgną. Wiele razy widziałam książki polecane niby przez Browna, które okazywały się po przeczytaniu bardzo słabe. Nie wspominając już o tym, że to co czytamy na okładce czasami nijak ma się do rzeczywistości. Najgorsze są jednak moim zdaniem fragmenty recenzji z zagranicznych dzienników. Rzadko kiedy zgadzałam się z nimi. Ale czy powinno nas to dziwić? Nie znamy w większości tych gazet, więc możemy czytać pochlebne słowa jakiegoś brukowca, gdzie recenzje opłacił sobie sam autor, lub jego wydawca. Zresztą renomowane dzienniki pewnie też mają niejedno za uszami.
To przykre, że wodzi się coraz bardziej czytelników za nos. Podtyka im się szmirę mówiąc, że jest to dzieło epokowe, zmieniające wszystko na rynku wydawniczym. Szkoda, że sami autorzy przestali szanować nas czytelników, nie umieją pracować na swoje uznanie, które kiedyś zdobywało się latami. Teraz każdy może wydać sobie książkę, która przy odpowiedniej reklamie zostanie zauważona już po miesiącu.
Na szczęście w Polsce jeszcze nie doszło do takiej sytuacji jak w USA, gdzie na każdym kroku oszukuje się czytelnika. Istnieją blogi z recenzjami, którym ufam. To pocieszające :)
Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale musiałam wyrzucić to z siebie.
sobota
Karolina Macios. Pieskie życie mojego kota
Autor: Karolina Macios
Tytuł: Pieskie życie mojego kota
Wydawnictwo: Znak
Miejsce i rok wydania: Kraków 2009
Strony: 252
Ocena: 3,5/6
Wspominałam już nieraz, że jestem niepoprawną kociarą. Wystarczy, że zobaczę coś z kocim akcentem, a już muszę to mieć, lub chociaż na to popatrzeć, dotknąć. Tak samo było z książką Macios- kiedy mym oczom ukazała się okładka, na której widać kocią nóżkę, a do tego tytuł był bardzo futrzarzy, musiałam ją po prostu przeczytać.
czwartek
Stosik 1
Witam,
Chciałam podzielić się z Wami, moimi bibliotecznymi zdobyczami. Nie ma ich dużo, ale wiele książek do przeczytania mam jeszcze w domu. Wybierałam lektury raczej typowo wakacyjne, bo na szczęście mam jeszcze ponad miesiąc obijania się :)
Wybrałam:
Karin Fossum. Oko Ewy. Książnica
Joanna Chmielewska. Dwie głowy i jedna noga. VERS
Małgorzata J. Kursa. Tajemnica sosnowego dworku. Prozami
Karolina Macios. Pieskie życie mojego kota. Znak
Charlotte Bronte. Shirley. MG
Pewnie niektórzy z Was zwrócili uwagę na banerek jaki pojawił się tuż pod moim profilem. Serdecznie zachęcam wszystkich do codziennego klikania go. Nic nas to nie kosztuje, a biedne zwierzaki dostają dzięki temu artykuły niezbędne do przeżycia. Bardzo Was o to proszę i dziękuję w imieniu biedactw, które muszą swoje życie spędzać w schronisku.
Poza tym zachęcam, aby dodawać baner na swoje blogi, im więcej osób się przyłącza do tego typu akcji, tym jakoś lepiej będzie może na tym świecie.
sobota
Xiaolu Guo. Kamienna Wioska
Autor: Xiaolu Guo
Tytuł: Kamienna Wioska
Tytuł oryginału: Village of Stone
Wydawnictwo: MUZA
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2006
Strony: 245
Ocena: 5/6
Chyba każdy z nas lubi otrzymywać przesyłki niespodzianki. Ja czuję zawsze wtedy wielkie podniecenie i zdenerwowanie. Kilka razy zdarzyło mi się otrzymać naprawdę zaskakującą przesyłkę i do dziś pamiętam moją radość, gdy zaglądałam do pudełka. Bohaterka Kamiennej Wioski również otrzymała nieoczekiwany dar, lecz był to podarunek dość specyficzny. Kto bowiem wysyła suszonego węgorza, ot tak, wydawałoby się bez powodu? Większość z nas, wzdrygałby się na jego widok i pewnie w drodze do domu wyrzuciła go do śmieci. Dla Koral był to jednak impuls, który poruszył lawinę wspomnień. Wspomnień, które dziewczyna przez lata chciała wyrzucić z głowy. Choć jej obecne życie, w ogromnym Pekinie u boku nierozgarniętego Reda nie było sielanką, jednak za nic na świecie nie wróciłaby do Kamiennej Wioski.
piątek
Mingmei Yip. Pawilon Kwiatu Brzoskwini
Autor: Mingmei Yip
Tytuł: Pawilon Kwiatu Brzoskwini
Tytuł oryginału: Peach Blossom Pavilion
Wydawnictwo: Świat Książki
Miejsce i rok wydania:Warszawa 2010
Strony: 589
Ocena: 5,5/6
Nie wiem dlaczego, ale dotąd jakoś nieszczególnie pociągały mnie książki o Dalekim Wschodzie. Kilka razy miałam jakąś powieść tego typu w dłoniach, jednak odkładałam ją na półkę. Być może nie dorosłam wtedy to tego typu pozycji. Ostatnimi czasy na szczęście zaczynam przekonywać się, że egzotyczne klimaty mogą być fascynujące i nieść ze sobą wiele godzin niezwykłej lektury.
Główną bohaterką jest 98 letnia Xiang Xiang, która na prośbę swojej prawnuczki Nefrytowego Skarbu oraz jej narzeczonego, opowiada im o swoim burzliwym i momentami tragicznym życiu jakie wiodła w Chinach. Kobieta w wieku zaledwie 13 lat w wyniku tragedii rodzinnej trafia do Pawilonu Kwiatu Brzoskwini. Ta przepiękna nazwa jest jednak bardzo myląca. Za murami Pawilonu znajduje się bowiem bardzo prestiżowy dom publiczny. Młoda Xiang Xiang trafia tam nieświadoma tego co ją czeka, święcie wierzy w dobre intencje ciotki jak i jej męża, którzy zapewniają ją, że odtąd będzie wiodła całkiem inne, lepsze życie. Oderwana od matki, bohaterka zostaje całkiem sama z ludźmi, dla których jest tylko towarem. Przepięknym towarem.
czwartek
Karen Marie Moning. Mroczne szaleństwo
Autor: Karen Marie Moning
Tytuł: Mroczne szaleństwo
Tytuł oryginału: Darkfever
Wydawnictwo: MAG
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Cena detaliczna: 35zł
Tom: 1
Ocena: 4,5/6
Książkę
wygrałam w konkursie internetowym, inaczej pewnie nigdy bym po nią nie
sięgnęła. Nota wydawcy nie wydała mi się szczególnie zachęcająca- ot
następna pozycja o fantastycznych postaciach, biednej dziewczynie która
musi zmierzyć się ze złem całego świata całkiem sama przy okazji
dowiadując się kim naprawdę jest. Wydawało mi się, że powieść będzie
powielała schematy już wyznaczone przez poprzedników, jednak są
fragmenty, gdzie czytelnik może poczuć się naprawdę zaskoczony.
wtorek
Leszek Adamczewski. Berlińskie wrota. Nowa Marchia w ogniu
Autor: Leszek Adamczewski
Tytuł: Berlińskie wrota. Nowa Marchia
w ogniu
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Replika
Cena detaliczna: 34,90 zł
Strony: 342
Ocena: 4-/6
Lubię czasami poczytać książki historyczne,
zwłaszcza jeżeli dotyczą okresu II wojny światowej. Mam wrażenie, że o tych
burzliwych latach mogłoby powstać miliony pozycji, a temat nadal nie zostałby
wyczerpany. Mamy na rynku dzieła opisujące ogólny zarys tamtych dni, jak i te
skupiające się poszczególnych rejonach i zagadnieniach. Taka właśnie jest książka pana
Adamczewskiego.
W „Berlińskich wrotach..” mamy do czynienia z
kilkoma rozdziałami, które poświęcone są tematyce Nowej Marchii podczas II
wojny światowej. Każdy z nich przedstawia inne zagadnienie, ciekawe zdaniem autora epizody, często zapomniane przez ludzi jak i historię.
poniedziałek
Daphne Kalotay. Rosyjska Zima
Autor: Daphne Kalotay
Tytuł: Rosyjska Zima
Tytuł oryginału: Russian Winter
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Świat Książki
Strony: 416
Ocena: 5,5/6
Wczoraj skończyły się Igrzyska olimpijskie w Londynie. Przez kilkanaście dni mogliśmy podziwiać sportowców z przeróżnych krajów, którzy poświęcili całe swoje życie na uprawianie sportu. Niezliczone godziny treningów, pot, łzy, kontuzje, które są dramatem dla każdego z nich, odchodzą w zapomnienie gdy uda się zdobyć upragniony medal. Przez cały oglądania tych zmagań, przypominała mi się niezwykła książka jaką miałam okazję przeczytać tuż przez tą wielką imprezą.
Rosyjska Zima nie opowiada co prawda o sportowcach, lecz o osiemdziesięcioletniej legendzie baletu Ninie Riewskiej, która w swojej dziedzinie zdobyła absolutnie wszystko. Publiczność ją uwielbiała, miała liczne grono adoratorów, którzy obsypywali ją najdroższymi prezentami, tańczyła na największych i najważniejszych scenach świata, a mimo to pod koniec życia była nieszczęśliwa.
niedziela
Stephen King. Oczy smoka
Autor: Stephen King
Tytuł: Oczy smoka
Tytuł oryginału: The Eyes of the Dragon
Miejsce i rok wydania: Poznań 2010
Wydawnictwo: Albatros
Strony: 399
Ocena: 2,5/6
Stephen King to król amerykańskiej literatury. Uwielbiany przez rzesze,
czytany przez miliony jest niekwestionowanym mistrzem horroru. Każdy z nas
zetknął się chyba z którąś z jego książek (co nie jest trudne bo napisał ich
naprawdę dużo), lub filmem na ich podstawie. Zielona Mila, Christine,
Lśnienie, Misery, Sklepik z marzeniami to obowiązkowa lektura dla każdego
fana powieści grozy. Kinga uwielbiam czytać już od paru lat, fascynuje
mnie i przeraża jednocześnie ogrom wyobraźni jaką ten człowiek posiada. Każda
pozycja jest inna, przewija się przez nie mnóstwo bohaterów. Co zadziwiające
wydaje się, jakoby pisarzowi nie brakło inspiracji bo niemalże co roku wychodzi
jakaś nowa książka spod jego czarodziejskiego pióra. Dlatego gdy w bibliotece
zauważyłam "nową" ( w Ameryce była wydana w 1987) powieść Kinga bez
namysłu postanowiłam ją pochłonąć w domu, co też uczyniłam (oczywiście
literacko, nie jadłam jej :).
sobota
Cecelia Ahern. Pamiętnik z przyszłości
Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: Pamiętnik z przyszłości
Tytuł oryginału: The Book of Tomorrow
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
Wydawnictwo: Świat Książki
Strony: 350
Ocena: 4/6
Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia Tamara Goodwin,
która jeszcze kilka miesięcy temu miała wszystko co można sobie tylko wymarzyć.
Ogromny dom w luksusowej dzielnicy, szafy wypchane markowymi ubraniami, kawałek
prywatnej plaży na której spędzała swój czas z równie bogatymi znajomymi. Mimo,
że rodzice nie okazywali jej zbytniej uwagi, byli w stanie wydać na nią każdą
sumę. Nic więc dziwnego, że Tamara wyrosła na osobę, która ma bardzo
roszczeniowy stosunek do życia, zawsze było jej za mało, zawsze można było
„poprosić” coś więcej. Bajkowe życie kończy się z chwilą kiedy odnajduje ciało
ojca w gabinecie. Mężczyzna przytłoczony problemami finansowymi nie mogąc
znieść myśli, że przez jego błędy rodzina straciła dosłownie wszystko
postanawia odebrać sobie życie.
Dalsze wydarzenia nabierają prędkości. Kobiety muszą opuścić
dom pozostawiając w nim praktycznie wszystko, z wielkiej willi przenoszą się do
malutkiej miejscowości gdzie przygarnia je pod swój dach brat matki Tamary. Z wielkiego pokoju trafia do malutkiego
pomieszczenia, gdzie nie ma nawet prywatnej łazienki! Dziewczyna jest wściekła
na ojca, że ten dopuścił do tego, że wraz z totalnie nieżyciową i oderwaną od rzeczywistości
matką wylądowały u wujostwa, których po
prostu nie cierpiała. Wuj Arthur nic nie mówi, tylko dziwnie pochrząkuje, a
jego zwariowana żona Rosaleen uważa, że na każdy problem najlepsze jest
jedzenie. Tamara dość szybko zdaje sobie sprawę, że trafiła do innego świata.
Nie ma tu nikogo w jej wieku, o Internecie może tylko pomarzyć. Jej jedyną
atrakcją jest przechadzanie się po okolicy, badając teren jakim opiekuje się wuj.
Ze zdziwieniem zauważa, że ruiny kościoła i zamku jakie tu kiedyś stały bardzo
silnie na nią oddziaływają. Szesnastolatka czuje się bardzo samotna, jej matka
popadła w absolutną apatię, nie wychodzi z pokoju i do nikogo się nie odzywa,
ciotka jest co najmniej dziwna, przygląda jej się wyłupiastymi oczami i nie
chce odpowiadać praktycznie na żadne pytania dziewczyny.
Dni mijały leniwie, nuda niemiłosiernie doskwierała
dziewczynie. Jednak jak zawsze w tego typu powieściach pojawia się tajemniczy i
jakże przystojny chłopak. Marcus zajmuje się odjezdną biblioteką i choć mimo,
że Tamara nie czyta książek postanawia zainteresować się bibliotekarzem oraz
jego pracą. Nie chcąc wyjść na totalną ignorantkę, dziewczyna postanawia
wypożyczyć jakąś książkę. Jej ręka wyławia w regale intrygującą pozycję. Księga
jest bowiem zamknięta na kłódkę , a Marcus nie może sobie przypomnieć żeby
kiedykolwiek ją widział. Tamara postanawia zabrać ją ze sobą. Dzięki pomocy
tajemniczej zakonnicy, udaje jej się ją otworzyć. Okazuje się, że środek nie
jest zapisany, a to co miało być książką okazało się pamiętnikiem. Jednak to
nie był zwykły pamiętnik, pojawiały się bowiem w nim notatki… z dnia następnego.
Bohaterka błyskawicznie dostrzega w tym wydarzeniu swoją szansę bowiem z dnia
na dzień atmosfera w domu robi się coraz gorsza Rosaleen coraz częściej traci
nad sobą panowanie i wymyka jej się parę słów za dużo. Jakby tajemnic było mało
Tamara odkrywa dziwny ogród z wydawałoby się niezamieszkanym domostwem.
Pamiętnik z
przyszłości to bardzo przyjemna i wciągająca lektura. Trudno było mi się
oderwać od tej pozycji mimo, że nie jest pozbawiona niedociągnięć i czasami
naiwnych wątków. Trochę dziwiło mnie to, że bohaterka jakby w ogóle nie
przeżyła tego, że oderwano ją od znajomych, straciła komórkę, dostęp do
Internetu. Być może autorka nie chciała zanudzać czytelnika tak błahymi problemami,
jednak przez to panna Goodwin traci trochę na autentyczności. Poza tym jej perypetie miłosne sprawiają, że książka przez starszych czytelników może być odebrana jako lekko naiwna i typowa dla kilkunastoletnich dziewczyn. Relacje rodzinne
zostały natomiast nakreślone z dużą umiejętnością, mamy przeczucie, że nie
wszyscy mówią prawdę, gdzieś za rogiem czai się jakaś tajemnica, jednak przez
długi czas nie znajdujemy na owe przeczucie żadnego potwierdzenia. Cała fabuła
była dla mnie dość dużym zaskoczeniem, nie spodziewałam się takiego obrotu
sprawy, mimo, że jak zawsze pod koniec tego typu powieści wyjaśnia się coraz
więcej i mamy już swoje przemyślenia dotyczące całej książki.
Mogłoby się wydawać, że dzieło Ahern skierowane jest głównie do młodzieży ze względu na
główną bohaterkę, ja jednak uważam, że i starszy czytelnik może się w niej zaczytać, bo choć nie należy do specjalnie ambitnych pozycji, to jest przede wszystkim bardzo przyjemną lekturą i o to autorce na pewno chodziło.
wtorek
R.D Wingfield. Frost i mordercze zadanie
Autor: R.D Wingfield
Tytuł: Frost
i mordercze zadanie
Tytuł oryginału: Night Frost
Miejsce i
rok wydania: Warszawa 2008
Wydawnictwo:
Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita SA
Strony: 672
Ocena 5/6
Kryminały
zdecydowanie należą do moich ulubionych książek. Lubię wraz z główną postacią
podążać, za złoczyńcą, rozwiązywać poszczególne zagadki, dowiadywać się nowych
rzeczy o pracy policji, rozmyślać nad każdym bohaterem, czy to właśnie „on”. Niektórzy uważają, że tego typu powieści są
dla masowego czytelnika, nie wnoszą nic znaczącego do literatury, etc. Może
mają i rację, jednak moim zdaniem, nie ma nic lepszego niż dobry kryminał na
wakacyjne dni, kiedy wskazówki zegara przesuwają się bardzo powoli.
Na dzieło
Wingfielda trafiłam przypadkowo. Powiem szczerzę, że okładka na początku trochę
mnie odstraszyła. Dawno nie widziałam, tak brzydkiej jak ta. Wiem, że książki
nie powinno się w ten sposób oceniać, bo choć sama się niejednokrotnie o tym
przekonałam, nabrałam mimowolnie lekkiej rezerwy do tej pozycji. Wydawało mi
się, że taka okładka plus całkiem nieznane mi dotąd wydawnictwo może
zapowiadać, dość kiepskiej jakości kryminał. Na szczęście wakacje to w moim
przypadku okres, w którym daję „szansę” książkom, na które w ciągu roku trochę
szkoda mi czasu.
Frost i mordercze zadanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Naprawdę dawno nie czytałam kryminału tak naszpikowanego różnorodnymi
zagadkami. Główny bohater- inspektor Jack Frost- przebywa na urlopie. Niestety
pogoda niedopasuje, więc pewnego dnia zagląda na komisariat, aby pożyczyć
paczkę papierosów (no cóż, autor, musiał jakoś wprowadzić go do fabuły), przy
okazji dowiaduje się, o odnalezieniu zwłok małego dziecka. W wyniku komplikacji
jakie występują na komisariacie, Frost musi jechać na miejsce zdarzenia.
Okazuje się, że ofiarą jest kilkuletni chłopiec, którego znaleziono na stercie
śmieci, całkiem nagiego. Jednak to nie wszystkie zbrodnie jakie nawiedzają
Denton. W mieście grasuje szaleniec, który okalecza niemowlaki nakłuwając ich
ciała ostrymi przedmiotami, dochodzi do porwania córki wpływowego biznesmena. W
mieście czuje się ogromną presję i strach. Niemalże codziennie okazuje się, że
dochodzi do jakieś tragedii, jedna jest straszniejsza od poprzedniej. Frost
musi zmierzyć się z chyba najgorszą sprawą jaką może dostać policjant, otóż w
pewnym domu dochodzi do potrójnego morderstwa na malutkich dzieciach. Ich
zwłoki odkrywa przerażony ojciec, co gorsze okazuje się, że ich matka zaginęła.
Jakby tego było mało dochodzi do porwania kolejnego chłopca. Porywacz odzywa
się po kilku dniach z żądaniem olbrzymiego okupu, mimo wysiłków Frosta
przestępcy nie daje się tak łatwo uchwycić, a kolejne poszlaki okazują się nic
nie warte.
Inspektor
natrafił na godnego przeciwnika, który raz po raz daje całej lokalnej policji
do zrozumienia, że jest od nich sprytniejszy i pomyślał o dosłownie każdym
szczególe, który mógłby go zdemaskować. Frost zdaje sobie sprawę, że ma bardzo
mało czasu na uratowanie chłopca, porywacz jest bowiem bezwzględny i nie zawaha
się zamordować po raz kolejny.
Spraw jakie
spadło na barki głównego bohatera jest naprawdę sporo, wątki mieszają się cały
czas, dowody znalezione w czasie jednego śledztwa, po jakimś czasie okazują się
kluczowe w innym. Oczywiście mężczyzna ma do pomocy innych policjantów, jednak
atmosfera na posterunku nie jest najlepsza, każdy chce ugrać coś dla siebie,
pojawiają się nieporozumienia, odzywają stare tragedie i żale.
Frost i mordercze zadanie to naprawdę dobry kryminał. Dawno
nie spotkałam się z taką książką. Mogłoby się wydawać, że ilość zagadek jakie
przedstawił autor spowoduje, że niektóre będą błahe i źle obmyślone. Nic z
tego. Pisarz nad każdą popracował, poświęcił jej dużo czasu, nie mamy do
czynienia z „zapychaczami”, które są tak często spotykane w tego typu
książkach. Kryminał przeczytałam w dwa
dni i wiem, że będę bardzo intensywnie poszukiwać w bibliotekach bądź na jakiś wyprzedażach dalszych przygód inspektora
Frosta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)